Lech gra ze Sportingiem!

O sławę, pieniądze, Dobro Polskiej Piłki i możliwość zagrania z Liverpoolem, która jednakowoż po wiadomych perypetiach nie jawi się nam już tak atrakcyjnie.

Zanim jednak podzielimy skórę na wytransferowanym Torresie powinnyśmy chyba dodać naszym chłopcom trochę odwagi - wszak idzie im sie mierzyć z wicemistrzem Portugalii, muszą poradzić sobie bez kadrowiczów (Wojtkowiaka, Bandrowskiego i Murawskiego), potykać się na dalekiej, obcej ziemi, a na domiar złego, koledzy z czuba uważają, że pierwszą bramkę stracimy przez zbyt mały stanik portugalskiej miss ... Więc, zważywszy na dramatyczne okoliczności, gdyby nas zapytali, nie śmiałybyśmy odmówić...

Ale może skoro pozostajemy już w kluczu patriotycznym, wypada przypomnieć, że to nie kto inny, ale Wielkopolanie mają doświadczenie (skromne, bo skromne, ale na naszym podwórku wręcz bezprecednsowe) w wygrywaniu powstań, i że no wiecie, Juventus, Manchester City i tak dalej... i że chociaż może 30 tysięcy gardeł (zaledwie 75% pojemności stadionu) i trzy ciachowe kciuki (100% ciachowej redakcji, w tym nawet wybitnie antylechicka rybka) to trochę mało, ale przecież mamy też wspaniałą historię walki z większymi i silniejszymi... A w ogóle, to podobno ci więksi i silniejsi nie są już wcale tacy wielcy i tacy silni, liczymy więc na pasjonujące widowisko. Albo nie. Liczymy na nudne zwycięstwo. No bo bez przesady, liczyć na pasjonujące zwycięstwo byłoby trochę bezczelnością. Dobra chłopaki, to wiecie co macie robić:

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.