Z cyklu: Ciacho Niedoceniane - Alberto Gilardino

Powiedzmy sobie szczerze, jeżeli wyglądasz tak jak wygląda Alberto Gilardino, jesteś piłkarzem, na dodatek włoskim piłkarzem, a portal ciacha.net w całej swojej historii napisał o tobie jedynie i li przy okazji tego, że po przejściu Boruca do Firoentiny będziesz jego seksownym kolegą, a Boże Narodzenie przed dwoma laty spędzałeś na Malediwach to przymiotnik "niedoceniany" jest niedopowiedzeniem roku.

No dobra, jego imię zostało jeszcze wspomniane w jednym artykule w towarzystwie zbitki słów "akrobatyczne umiejętności", ale nie brzmi nawet w połowie dramatycznie jak "Boże Narodzenie na Malediwach" i w ogóle brzmi tak, że... że.. niedoceniany" jakoś nie pasuje.

Powracając jednak z dalekiej wycieczki z otchłani nieprzyzwoitej ciachowej fantazji do meritum naszego tekstu czyli samego Alberto. No właśnie Alberto, od dawna istniał w ścisłej czołówce naszego gwiazdozbioru, cieszył oko, cieszył zmysły, cieszył ślinianki i właściwie nic więcej nigdy z tego nie wynikało. Peany na jego cześć jakoś nigdy nie mogły doczekać się odśpiewania, a klata, ach cóż to za klata, kilku porządnych cichych westchnień na naszych łamach.

Los jednak się odmienił, Włoch stanął w najjaśniejszym blasku różowych reflektorów, a to wszystko za sprawą patrcji97 i jednego z pozoru niewinnego zdania "Alberto Gilardino,on jest cudny!" na które nie mogłyśmy już dłużej pozostać obojętne. Uderzyła ona bowiem w nasz słaby punkt i niesamowicie silny od kilku dobrych miesiecy apetyt na typowo włoskie smakołyki.

Tylko spójrzcie na to włoskie przenikliwe orzechowe spojrzenie od którego przechodzą ciarki, lekki, niezobowiązujący włoski zarost mówiący "nie chciało mi się golić dziś rano, ale to i tak czyni mnie jeszcze bardziej apetycznym", fryzurę z przedziałkiem na środku i artystycznym nieładem w której tylko Włoch może wyglądać korzystnie i jedną z najbardziej seksownych cech u mężczyzn, szeroko pojmowaną "włoskość", której tłumaczyć nie trzeba, bo ona tłumaczy się sama...

Kiedy już sobie to wyjaśniłyśmy, możemy przejść już do konkretnych argumentów, które mają Was przekonać, że Alberto rzeczywiście warto docenić (pff..jakby po poprzednim zdjęciu którakolwiek jeszcze miała wątpliwości?), a w które pomocnie zaopatrzyła nas właśnie patrycja97 :

-Ma boską klatę,

.."boska"nie jest tu odpowiednim słowem, niewystarczająco oddaje całe piękno owego zjawiska, użyłybyśmy tutaj hasła "epicka", ale byłby to już 249 raz kiedy go używamy licząc od niedzieli, choć zaś z drugiej strony sytuacja stanowczo tego wymaga, 250 razu...

epicka.

-Jest przystojny,

zaraz, zaraz, przystojny powiadasz kochana?

No dobra, dobra, ewentualnie możemy się na to zgodzić.

-Jest gwiazdą Włoskiej piłki i przemysłu biczfejsowego....

-Jest zawodnikiem ACF Fiorentina,

AP/LIONEL CIRONNEAU

ha! przecież wspominałyśmy, że jest seksownym kolegą Boruca.

-Grał w Milanie.

embed

I argument dopisany w ostatniej chwili przez Ciachoredaktorki:

- spędził święta Bożego Narodzenia na Malediwach co daje mu jakieś 147625 do ogólnej fajności (nie pytajcie dlaczego, ale skoro o tym pisałyśmy musiałyśmy uważać to za fajne). Dodajmy z przykrością, że wakacje z żoną i córką, co mniej więcej oznacza, że ma...żonę i córkę, a my zaś mamy złamane serca i zbrukane marzenia. Ech...

Jak to dobrze, że mamy w zanadrzu pocieszycielskie zdjęcie na otarcie łez prosto z włoskiego odpowiednika telezakupów Mango, na którym Alberto zachęca nas do zakupu wisiorków z rzemyków....

embed

yyyy...mmmmmm...albo coś w tym stylu.

Bierzecie?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.