A o występie Novaka w teledysku Martina Solveiga & Dragonette "Hello"poinformowała nas Gabriela. Pomne niedawnych doświadczeń z Radosławem M. przystąpiłyśmy do oglądania z lekkimi obawami i nutką sceptycyzmu, okazało się jednak, że zupełnie niepotrzebnie. Zresztą, zobaczcie same:
Bob Siclair jawi nam się jako niewyraźna parodia skrzyżowania Borisa Beckera, Marata Safina i Marka Saganowskiego, Martin Solveig zaś ma przepiękną polówkę, sweter, jaki chętnie zobaczyłybyśmy jescze kiedyś na korcie (najlepiej na Federerze. Albo nie. Obok Federera) i przypomnia nam nieco naszą top secret guilty pleasure - obiecajcie, że nikomu nie powiecie i nie będziecie się śmiać - Michaela Cerę... No ale najwazniejszy jest przecież moment, w którym pojawia się Novak i... no cóż, ratuje świat. Fabuła może nie najwyższych lotów, ale przynajmniej dużo tenisa i żadnych dennych rymów...