Bo my z jednej strony bardzo cieszymy się z drugiego wielkoszlemowego zwycięstwa w karierze naszego ulubieńca, ale z drugiej, jeśli nie jedyny, to na pewno najlepszy tenisowy przedstawiciel szlachetnej sztuki biczfejsa został pokonany, i to jest właśnie moment, żeby uhonorować go jego własną miną...
...nadesłaną przez Shann , która zresztą bardo celnie podkreśla najważniejsze aspekty zwycięstwa Serba:
"Nole wygrał i rozdał prawie każdą rzecz jaką miał na sobie ( buty, na szczęście bez wkładek:P, koszulkę, butelkę, ręcznik - (jeden zawinął do torby!), frotki i co tam jeszcze znalazł ;)."
Ale przecież musimy przynajmniej udawać, że kochamy Nole'a nie tylko za rozdawnictwo i to co z niego zostaje...
...ale także za jego wszechobecność na korcie, waleczność, realizowanie dewizy Dariusza Szpakowskiego ''nie ma straconych piłek'', za jego barwnych kibiców czy efektowne popisy gimnastyczne, z pamiętnym szpaga tem włącznie. A mimo to, i tak żal Murraya, który po raz kolejny chyba przegrał wielkoszlemowy turniej w szatni.
A skoro już rzekło się o szatni - czas na szampańską celebrację:
Czas na pamiatkowe fotki na tle malowniczych przejawów australijskiej urbanistyki...
...czas na obowiązkowe w takich chwilach zdnaie, kiedy wszystkie różowe redaktorki wzdychają i mówią: "chciałybyśmy być tym pucharem"...
Bardzo byśmy chciały...
PS. Update: pod wpływem tego zdjęcia zrobiło nam sie smutno, a hania przesłała nam filmik, od którego zrobiło się nam jeszcze smutniej, więc dobra Andy, wiedz, że mamy słabość do przegranych spraw, masz swoje dwie minuty: