Na dobry początek dnia: uśmiech Fabregsa, klata Bendtnera

Może mało wyrafinowane, ale nie udawajcie, że połączenie slów "Fabregas", "Bendtner" i "klata" nie jest tym, co sprawia, że chętniej opuściłybyście ciepłą pościel. Chociaż nie, to właściwie bez sensu. Bo połączeniu słów "Fabregas", "Bendtner" i "klata" do absolutnego ideału brakuje tylko akurat słowa "pościel".

Wprawdzie już przed wczoraj był wtorek, a jeśli wtorek to jesteśmy w Anglii, najlepiej na jakimś pucharowym meczu. I tak się właśnie składa, że przedwczoraj był półfinał Pucharu Ligi Angielskiej (Curling Cup), w któym Arsenal Londyn pokonał 3:0 Ipswich Town, i owszem, dwie bramki zdobył Niklas Bendtner, a jedną Laurent Kościelny, ale, jak, przekonuje nas alexandra , nie to jest najważniejesze, albowiem:

Po meczu wywiadu postanowił udzielić razem ze słodziutkim Fabregasem i boską nagą klatą. Szczerze mówiąć trudno mi się skupić na ich słowach, bardziej wciągają mnie potargane włosy Nicka i słodkie minki Ceska i oczywiście klata tego pierwszego.

Szczerze mówiąc nam też. Ten odjazd kamery w 14. sekundzie - mistrzostwo. Cesc, co mówiłeś kochanie?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.