Chyba już wiadomo, że w całą sprawę zamieszana jest Fundacja Herosi, prawda? Tym razem historia jest wyjątkowa. Widoczni na zdjęciu głównym Zbyszek i Marcin swego czasu grali wspólnie w klubie Metro Warszawa, którego zawodnikiem był wówczas również Krzysztof Wierzbowski. Podczas gdy ta dwójka robiła kariery w lidze i reprezentacji, Marcin zmagał się z rakiem kości. Walkę wygrał, ale kosztowało go to utratę nogi. W tym miejscu w historie wkracza Fundacja Herosi, która zaprosiła byłego siatkarza na mecz Politechniki z Pamapolem Wieluń i Fartem Kielce. Po meczu doszło do spotkania po latach, do Marcina podeszli i przywitali się z nim zresztą wszyscy zawodnicy z warszawskiego klubu, a trener Radosław Panas zaprosił go na płytę główną boiska.
- Gratuluję Tobie wygranej. Nasz mecz, nasza walka w porównaniu do Twojej, heroicznej, którą musiałeś stoczyć - to jest nic. Gratuluję, jesteś prawdziwym herosem - powiedział poruszony Zibi.
Samemu Marcinowi zebrało się na wspominki: Kawał "chłopa" wyrósł ze Zbyszka. Zawsze walił piłki mocno, tak że wszystkich łapy bolały. Dawał z siebie maksa już jako junior. Ale nie spodziewałem się, że on przy tym wszystkim zostanie tak sympatycznym facetem.
Z Krzyśkiem Wierzbowskim były siatkarz wspominał natomiast czasy zgrupowań na Mazurach i gry "w dziurę". Więcej informacji i zdjęcia znajdziecie na stronie Fundacji . Tymczasem osoby, które wiedzą na czym polega gra w dziurę prosimy o kontakt z redakcją.
P.S. A za cynk dziękujemy ślicznie michelle .