No tak, jak widać fragment z Arsenalem się nie udał, ale nigdy nie byłyśmy dobre w dotrzymywaniu postanowień noworocznych, a tak w ogóle to całą winę oficjalnie i bezczelnie pragniemy zwalić na blackqueen, która przesłała nam między innymi te zdjęcie.
A my jesteśmy tylko słabymi i bezbronnymi kobietami, prawda?
Na szczęście Geal Clichy, bo tak zwie się nasze dzisiejsze ciachowe odkrycie, wbrew pozorom w postaci tej dziecięcej buźki, niepełnoletność ma już dawno za sobą, tak jak i zgolenie dziewiczego wąsa - w ubiegłym lipcu stuknęło mu ćwierćwiecze, a w szeregach "Kanonierów" nie występuje od wczoraj, ale od 2003 roku. Czy Wy też teraz pytacie w stronę monitora "Ach, Gael, gdzieś ty był, kiedy Cię na ciachowych łamach nie było?"
To znaczy był, raz, nawet bez koszulki i z pełnoetatowym biczfejsem, ale prawie ponad rok temu, a my na jego temat wydusiłyśmy ledwie trzy zdania . Dwa, jeśli "Fiu, fiu" nie liczyć jako zdania. Tak, też jesteśmy tym zbulwersowane, zwłaszcza, że pan Clichy ostatnimi czasy miewał spore zapędy w stronę różowego świata. I to dosłownie.
Dobrze, widzicie. Różowa peruka, Z grzywką.
Teraz kiedy już stwierdziłyśmy obecność odpowiedniego gustu, (przynajmniej w kwestii koloru, czego nie można powiedzieć o uczesaniu) możemy więc przejść do pozostałych faktów, które nam wiadomo na jego temat...
- Usta a la Thierry Henry nie są zwykłą podpuchą i cała ogólna aparycja wcale nas nie zmyliła - Gael urodził się w Tuluzie i jest Francuzem, choć na razie zaledwie pięć razy miał przyjemność występować w jej reprezentacji.
- Ma seksowną bliznę na prawym policzku. Bardzo, bardzo seksowną, która skłania nas do myśli, które nie przystoją porządnym ciachoredaktorkom nawet po 22.
- Korki związane sznurówkami i przewieszone przez szyję, przy jednoczesnym braku koszulki lubi znacznie bardziej niż nam się onegdaj wydawało.
My też lubimy to znacznie bardziej, niż nam się onegdaj wydawało. Grrr...
- Chyba lubi też kilka innych rzeczy...
Tej odmiany waka-waka jeszcze nie widziałyśmy.
- Z niewiadomych nam bliżej powodów uważa, że noszenie całości asortymentu sklepu jubilerskiego, po połowie w każdym uchu, za atrakcyjne. Nie mamy serca wyprowadzać go z błędu.
- O domniemanej dziewczynie/żonie/kochance nic nam nie wiadomo. Ale po przeprowadzeniu swojego prywatnego śledztwa mamy podejrzenia o jej braku - chłopakowi ewidentnie nie ma kto robić drugiego śniadania na trening. Gael jak na obrońcę jest bardzo drobniutki - mierzy 175 centymetrów, ważąc przy tym nieco powyżej sześćdziesięciu kilo. Spójrzcie tylko na te chudziutkie nóżki i kościste kolanka.
Biedactwo. Przyjdź do nas, Ciacha już Cię dokarmią.
- Wbija się na prawdziwe wyżyny, ba! Mount Everest bycia uroczym, kiedy grywa w darta z van Persie'm, przybiera na twarz pełne skupienie i mamrocze coś pod nosem łamanych angielskim.
Korzystając zatem z waszego chwilowego rozczulania nad "preszyr" Clichy'ego, przechodzimy do decydującego momentu tejże rubryki i zapytujemy Was, nasze Czytelniczki, o odczucia/refleksje/ogólną ilość "Mniam" odnoście naszego dzisiejszego kandydata.
Bo my już chyba podjęłyśmy werdykt...
Sześć razy "TAK".
Marina