Na dobry początek dnia: Artur Boruc wraca do formy

I to, cytując ciachową tajną agentkę Grażynę: nie tylko sportowej. Jeśli możliwym jest dostanie +10 do Borucowatości jeśli się jest Arturem Borucem, to Artur Boruc właśnie tego dokonał.    

Artur Boruc, czyli nieszczęśliwa miłość jednej z nas król kontrowersyjnych wypowiedzi, szafaż pomidorów , amator ''Dzieci z Bullerbyn'' , mistrz ciętej riposty w wolnych chwilach ratujący świat , a nade wszystko dziecięca miłość jednej z nas o oczach jak niezapominajki , król kontrowersyjnych wypowiedzi ostatnio znów wzniósł się na wyżyny swojego ciętego żartu, a nawet metażartu, czyli żartu o żartach. Wziął nas, a raczej prowadzącego wywiad Sergiusza Ryczela z zaskoczenia, odpowiadając grzecznie, przykładnie, z oczami spuszczonymi jak u pensjonarki, o mamusiu taki piękny, taki strasznie piękny , a potem:

Ach, ta jego ironia, ten dystans, ta samoświadomość własnej borucowatości, to balansowanie na krawędźi sacrum i profanum, ten jego półuśmiech, w którym skupia się i spotyka cała metafizyka, liryka, tkliwa dynamika, angelologia i dal...

Ach, Grażyno , cóżeś uczyniła z moim kruchym, oszukańczym spokojem! - zawołała z rozpaczą niżej podpisana ciachoredaktorka do niczego nieświadomej i niewinnej Ciachoczytelniczki, która przysłała nam to wideo. Ileż samozaparcia, ileż takich rozdzierających serce zdjęć , ileż sesji terapeutycznych z plakatami Mannaschaftu, sesjami Milanu , klatami Gourcuffa i biczfejsami Mourinho kosztowało mnie odkochanie się w złotowłosym chłopcu z Siedlec!

A teraz wszystko zrujnowane, zdruzgotane, zniszczone... rana otwarła się na nowo i krwawi obficie, a wszystko przez jeden cholerny półuśmiech...

rybka

Więcej o:
Copyright © Agora SA