Z cyklu: Ciacho Niedoceniane - Aaron Ramsey

Ciachoczytelniczka ncba inspiruje Ciacha wysuniętą przez siebie kandydaturą.        

Kandydaturą o imieniu Aaron i nazwisko Ramsey, do której przyjęcia wystarczyło nam dosłownie ćwierć-sekundowe spojrzenie na pierwsze z jego zdjęć dołączonych przez ncba do maila, bo komentarz - "Myślę, że ma chłopak baaaaaaaaardzo duży ciachowy potencjał" - umieszczony pod nim był już tylko ubraniem naszych myśli w słowa.

Taaak, to jeden z tych nieznośnych dzieciaków w stylu Ibrahima A., których niewinne buzie przyprawiają nas o znacznie bardziej "winne" myśli i refleksje, z których najbardziej konstruktywna jest ta o brzmieniu "Mmm...on jest śliiiiiiiiczny!". I jeśli jeszcze nie ma w swoim cv wpisane " bycie twarzą Kinder Czekolady ", to już wkrótce będzie miał.

A jak już o CV mowa, to zgadnijcie gdzie nasze Ciacho Niedoceniane sobie grywa na co dzień? Arsenal, oczywiście że Arsenal. Jaki inny klub mógłby zakontraktować tego małolata, jeśli nie Arsenal? Nos Arsene nigdy się nie myli i kiedy słodki Walijczyk miał ledwie 17-naście lat za niemałą kwotę 4,8 mln funtów został świeżutkim "Kanonierem".

W lutym tego roku podczas meczu przeciwko Stoke został brutalnie sfaulowany . Choć do końca nie wiemy, czy "brutalnie" to na pewno odpowiednie słowo na "otwarte złamanie nogi w kilku miejscach z przemieszczeniem", Widziałyśmy i przeanalizowałyśmy wystarczająco, by stwierdzić, że już więcej tego widzieć nie chcemy. Na szczęście rehabilitacja przebiega pomyślnie, w sierpniu zaczął już biegać, teraz pomału przygotowuje się do pierwszych treningów z zespołem. Najwcześniej w listopadzie ma wrócić na boisko, na moment który już dziś szykujemy różowe transparenty.

Wracając jednak do rzeczy milszych: ma zaledwie dwadzieścia lat, jest uroczy, uroczy i ach, uroczy. Patrzcie tylko, Aaroniątko (czy to nie brzmi idealnie?) nawet jeszcze nie wyrosło ze słitaśnych fotek (Że co? Że Jamie też? On jest osobą kategorią, kochane) wykonywanych w łazienkowym lustrze za pomocą wiernego telefonu komórkowego

...ani tych "włożę sobie dwa chipsy do ust i będę udawał, że jestem przezabawną kaczką z artystycznym nieładem na głowie".

(Mrrr. Koledze przy komputerze mówimy "Cześć".)

...lecz jest już na tyle duże, że zaczyna łapać o co w tej całej profesjonalnej piłce chodzi i strzelać mini biczfejsy.

Lubimy pojętne dzieciaki. A jeszcze bardziej te dzieciaki, które mają twarzyczkę usianą milionami małych złotych skarbów, bo albo jesteśmy ślepe, albo on naprawdę ma PIEGI!!!

Prawda, że ma? Powiedzcie, że ma?

Tymczasem my idziemy powzdychać do tego zdjęcia i objadać się Kinder Czekoladą. Obudźcie nas z różowych fantazji, jak już będzie listopad.

Marina

Więcej o: