W poniedziałkowy ranek, który zaczął się pochmurnie, nieuchronnie zwiastując koniec wakacji, przedłużamy sobie błogie leniuchowanie wygrzewając nasze rozochocone zmysły w blsku bijącym od dobrze wysmażonych na słońcu Hiszpanów. Niepokoi nas tylko trochę idealna gładkość nóg Sergia i nerwowo rozglądamy się czy aby ktoś nam nie podwędził depilatora... Co się zaś tyczy Xabiego - zaczynamy uważać go za najbardziej niedocenianego z Hiszpanów - a przecież nawet w plażowej sytuacji potrafi on zachować powściągliwy, chłodny wdzięk i klasę Jamesa Bonda...
Jest tylko jedno małe ale ... Ten obrazek wcale, a wcale nei motywuje nas do wstania z łóżka...