Tylko, że wtedy było jutro, to znaczy 27 lipca, a nasza wiedza o kolarstwie była nieporównaie uboższa. Ubóstwo to przejawiało się w tym, że nie zdawałyśmy sobie sprawy z tego, że istnieje coś tak pięknego jak Fabian Cancellara , a i Andy Schleck nie rzucił na nas jeszcze wtedy swojego chłopięcego uroku . Nowe fakty, które przyswoiłyśmy w tym roku powodują jednak, iż bezkrytycznie zachwycać się mistrzem ALberto nie możemy. Pomimo, ze to Hiszpan (Hiszpanie biorą w tym roku wszystko - patrz: Fernando Alonso i GP Niemiec , patrz: Nadal, patrz: boimy się o Konkurs Chopinowski), pomimo, że ma czarujące oczy i wielkie zęby piękny uśmiech, i pomimo, że mimo wszystko był w tym roku najlepszy. Z naciskiem na ''mimo wszystko'', które oznacza tu niewygranie żadnego etapu, niezaczekanie na biednego Schlecka, kiedy temu spadł łańcuch i ogólne ''nierobienie szału''. Hmmm, dostrzegacie analogie z reprezentacją piłkarską Hiszpanii?
Co tam jednak Contador, Cancellara, Schleck i Cavendish oraz inne kolarskie sucharki - my zakochałyśmy się po uszy, i to uszami właśnie - w panach komentatorach Jarońskim i Wyrzykowskim... Ileż cudownych chwil spędziłyśmy słuchając o pralinkach i tajemnicach Montargis, snując rozważania o etymologiach słów antałek, pantałyk i szaszłyk, poznając sekrety alkowy wsytskich sławnych kolarzy do pięciu pokoleń wstecz... I co i znów mamy czekać rok na taką intelektualną pieszczotę?
No ale mniejsza o to - dla tych z Was, które pasjonują się kolarstwem nadchodzi Tour de Pologne, dla innych, które jak my są z nim na bakier - mamy słowa zachęty - naprawdę to może być ciekawe. Nieprawdaż dziewczęta?
PS Na zakończenie - trzech ciachowych muszkieterów kolarstwa: