Co więcej, ci panowie z drugich, trzecich i pięcdziesiątych miejsc (tylko się nie unosić, panowie z Wysp, za taka grę jak w niektórych momentach mistrzostw powinno Was sie ulokować za Polska nawet...no dobra, przesadziłyśmy) - dalej wywołują gęsią skórkę na naszych strzaskanych palącymi promieniami slonecznymi ramionach.
Przez chwilę nawet im wierzymy, mając wrażenie - i to będziemy sobie przez nasteone dwa miesiące bez mała powtarzać - że nie ma wcale żadnej sezonowej przerwy, żadnych wakacji. Walka trwa.
A krwawienie Holendrów czujemy jeszcze intensywniej, wszak to nawet nie tydzień minął...I coś czujemy w kościach, że zgodnie z obietnicami, następnym razem dokończą to, co zaczęli.