Najgorzej było obudzić się dzisiaj rano z niejasnym, ale bolesnym przeczuciem, że coś jest nie tak, że stało się coś bardzo niedobrego... I dopiero po kilkunastu sekundach w ledwo obudzoną świadomość trafiły brutalne obrazy: 73. minuta, Puyol, rozciągnięta, żółta sylwetka Neuera, ogłuszający ryk bezlitosnej radości dookoła, moje gorące łzy, kilkanaście minut desperackiej walki i... Niemców nie ma już w turnieju. To znaczy są, ale nie tam gdzie mieli być. Bo mieli być w finale, miało być tak jak w tej reklamie...
...a jest nieprzyjemne deja vu sprzed 4 lat, znów mecz o trzecie miejsce (w dodatku z bardzo ciachowym, głodnym zwycięstwa Urugwajem), i kiełkująca wątpliwość - czy ja kiedykolwiek dożyje widoku Niemców wznoszących w górę Puchar Świata? Bo chociaż byłam już na świecie gdy w 1990 roku podnosił go Klinsmann z kolegami, to przecież nie będę udawać, że cokolwiek z tego wydarzenia pamiętam...
No d o brze, ale wystarczy tych sentymentalnych zwierzeń - zwracam się teraz do Was o słowa otuchy i zrozumienia, i zapraszam na liryczne pożegnanie naszych drogich Jungsów... Najsłodszej reprezentacji tych Mistrzostw. Nie mówię, że najciachowszej czy najlepszej, że posiadającej najpiękniejsze klaty lub największych przystojniaków, ale moim subiektywnym zdaniem - bezsprzecznie najsympatyczniejszej. No czyż oni nie są uroczy?
Solidaryzuję się stuprocentowo z tymi obliczami:
I zapraszam na Festiwal Smutnej Klaty Bastiana Schweinsteigera w galerii...
A teraz może pora na kilka weselszych obrazków:
BONGARTS/GETTY IMAGES/Pool
rybka
PS. Koniecznie zajrzyjcie do galerii - klata Schweiniego czeka na Wasze spojrzenia....