Tak czy inaczej za meczem Holandii z Brazylią kryją się:
a) pożegnanie Jana Muchy z Mundialem. Trochę szkoda, bo jedna z nas bardzo lubiła słowackie zakola, zwłaszcza gdy jeszcze uwijały się między słupkami bramki warszawskiej Legii.
b) Taka sobie gra Holandii, która wygrała wprawdzie 2:1 (a prowadziła 2:0), ale nie porywała rozmachem. Konsekwentnie postanawiamy jednak nie krytykować stylu Oranje, dopóki wygrywają, i jeśli dojdą co najmniej do półfinału - wybaczymy im wszystko. I jeśli nadal będą się tak rozbierać.
c) Ibrahim Affelay. Jest. Prze - ślicz - ny.
d) Mimo wszystko dzielna postawa Słowaków. Niby taki mały kraj, niby szerokość geograficzna podobna do naszej, a jednak można pokonać Włochów, wyjść z grupy i nie zbłaźnić się z Holandią. Frustrujące z polskiej perspektywy. No i można pokazać klatę. Ciachową klatę:
e) Zwycięstwo Brazylii, która "grała nieźle", co nie znaczy, że nas zachwyciła. Jak na głównych faworytów do tytułu mimo wyniku 3:0 to trochę za mało, ale może w meczu z Holandią się rozkęci?
rybka