Owszem, istnieje w naszej redakcji stronnictwo kibicujące Nowej Zelandii przeciwko Włochom, ale nie martwcie się - reszta patrzy na nie jak na elektorat Kornela Morawieckiego w ostatnich wyborach. No bo jak, Mundial bez Włochów? To prawda, że mają więcej wrogów niż zwolenników, że w tych Mistrzostwach grają tragicznie, że w szafy wyciagają nieustannie trupy najgorszych stereoptypów na swój temat: symulanctwa, prokurowania karnych z bladej mgły i kępki trawy, brzydkich fauli i patetycznego aktorstwa - ale przecież to Włosi, oni decydują o kolorycie każdej wielkiej imprezy, i niezależnie czy się ich lubi czy nie: Mundial bez Włochów będzie jak futbol bez Cristiano Ronaldo: o wiele nudniejszy.
Dlatego kneblując nowozelandzką redaktorkę odpowiadamy stanowczo: Włosi muszą dać radę. Przykro nam Słowacjo, przykro nam Janku Mucho, przykro nam nawet klato Martina Skrtela - ale Włosi muszą Was pokonać. A Wy jak, za kogo trzymacie kciuki?
Bo poza tym, to mamy dzisiaj, jak to mawia młode pokolenie "lajcik", czyli mecz Holandii, która już "nic nie musi" z Kamerunem, i Danii, która "musi bardzo wiele" z Japonią. Mecz decydujący o wyjściu jednych bądź drugich z grupy, a wsród nas znów nie ma jednomyślności, komu życzymy zwycięstwa. Rodakom Tokio Hotel czy rodakom pana "Gdzie moje spodnie?" Wasze typy?