Sportowy Alfabet Philippa Lahma: od A do Z

Z dedykacją i słodkimi podziękowaniami dla naszej wiernej i niezastąpionej Czytelniczki, SuB (wybacz polską pisownię), za przypomnienie, że jeden taki malutki i całkiem milutki przystojniak żyje, ma się dobrze i baaardzo dawno nie został zaszczycony różową uwagą Ciach. Nic straconego, Philippie Lahmie, dziś z nieukrywaną przyjemnością rozbierzemy Cię na dwadzieścia dwie literki alfabetu. Tobie też powinno się spodobać.  

A rjen Robben. Philipp Lahm raczej nie zalicza go do grona swoich ''najlepsiejszych kumpli'' i po treningu raczej nie zaprosi Holendra na ciacho z kremem. Mimo nieopisanej ciekawości, nie znamy szczegółów tych animozji, jedno jest jednak pewne - konflikt jest wyraźnie zaogniony, a starcia , do których dochodzi między oboma panami na treningach, są tylko tego potwierdzeniem. Mrrr..uwielbiamy jak faceci o nas walczą. Chyba żadna z Was nie ma wątpliwości, że to o zazdrość o nasze uwielbienie i popularność na ciacha.net chodzi.

B ezpretensjonalny. A przynajmniej tak uważa jego rodzona siostra, Melanie, tylko utwierdzając nas w przekonaniu, że wizerunek "przystojniaka z sąsiedztwa" nie jest tu bynajmniej mylny. Woda sodowa i Philipp Lahm to ponoć dwa wykluczające się określenia, gdyż pomimo tak wielu zmian w jego życiu, pozostał dokładnie, ale to dokładnie, taki sam - wciąż spotyka się z tymi samymi kolegami z dzieciństwa i w tych samych miejscach (zaraz, zaraz, Melanie, a masz może adres któregoś z nich?)

C harytatywna działalność. Jeśli o innych piłkarzach pisałyśmy, że mają dobre serduszka, to w jego wypadku powinnyśmy wspomnieć o anielskim, bo Philipp Lahm pomaganie innym najwyraźniej uważa za jeden ze swoich świętych obowiązków. Niemiec poświęca swój wolny od treningów czas na wszelkiego rodzaje akcje charytatywne, wspiera wiele fundacji, jak również współfinansuje oraz firmuje swoją twarzą niejedną kampanię społeczną na rzecz walki z homofobią oraz nietolerancją. Po prostu: anioł, nie ciacho.

D iego Maradona. Wierzcie lub nie, ale jeden z najlepszych piłkarzy w historii o tym, jak wielkim talentem dysponuje Philippek, wiedział już na długo przed nami wszystkimi, bo prawie przed czterema laty - na Mistrzostwach Świata w Niemczech. Zwykle kontrowersyjny i krytyczny Diego, zachwycony formą Lahma oraz postawą chłopca w pierwszym spotkaniu mundialowym, oświadczył: "To był cudowny gol. Idealny na otwarcie mistrzostw świata. Jeśli ten młody człowiek utrzyma formę z pierwszego meczu, będzie miał miejsce w jedenastce turnieju, a może nawet zostanie odkryciem mundialu "

E uroCiacho. No właśnie, bo Ciacha też wcale takiego złego refleksu co do słodkiego Philippa i jego ciachowość nie miały. Skromnie mówiąc, odkryłyśmy go już na samym początku Euro 2008, a naszym kochanym Czytelniczkom zaprezentowałyśmy go dokładnie ich dziewiętnastego dnia , po spektakularnym półfinałowym zwycięstwie Niemiec z Turcją, kiedy to najpierw zawalił przy golu przeciwników, a następnie się zreflektował, uratował sytuację i już sam zdobył bramkę w doliczonym czasie gry (!) dla swojej drużyny. Zawsze lubiłyśmy superbohaterów.

F undacja. Jakby jeszcze dobrych rzeczy przez niego czynionych było za mało, piłkarz postanowił założyć swoją własną organizację charytatywną o nazwie: "Philipp Lahm Stiftung", której zadaniem jest wspieranie dzieci z krajów trzeciego świata, z ubogich rodzin oraz sierot. I jak go tu nie kochać?

G ips - gdyby sprawił go sobie w najbliższych tygodniach, nie panikowałybyśmy znowu aż tak bardzo. W końcu na Mistrzostwach Świata przed czterema laty przyniósł mu szczęście. Uroczo wkomponowując w trykot kadry narodowej gips na złamanym łokciu, w meczu otwarcia z Kostaryką zdobył pierwszego gola w tych finałach i został bohaterem spotkania. Hej, Philipp, jakbyś myślał o powtórce, bądź tak dobry i napisz na nim różowym markerem "Ich liebe Ciacha".

H obby. Nie wiemy, czy to z powodu swego niskiego wzrostu, czy to może przez wzmożoną popularyzację tego sportu przez Ciacha swego czasu, fakt jednak faktem, iż Philipp Lahm uwielbia koszykówkę - ogląda namiętnie wszystkie mecze, z pasją czytuje informacje na jej temat i jeśli tylko ma chwilę wolnego czasu, czem prędzej będzie na halę, by osobiście popodziwiać wsady. Jeśli zakradłybyście się do jego łóżka w środku nocy i spytały o wynik finału NBA z 1989 roku, to najprawdopodobniej odpowiedziałby nie otwierając oczu i nie podnosząc nawet swojej seksownej główki z poduszki, przy okazji podając pełne składy obu drużyn.

I kona. Okej, okej, spokojnie dziewczęta, nie bulwersujcie się tak. Ciacha aż tak mało bystre nie są i doskonale zdają sobie sprawę, że do symbolu Bayernu Monachium Lahmowi jeszcze daleko, lecz...my już teraz wiemy, iż jest on idealnym na niego materiałem. Gra w klubie od 12 roku życia? Jest. Brak występów w innych barwach, nie licząc małego wypożyczenia do Stuttgartu w ciężkich czasach? Jest. Powrót do klubu i pełne już rozwinięcie skrzydeł w jego szeregach? Jest. Bezgraniczna sympatia kibiców? Jest. Deklarowanie na każdym kroku miłości oraz oddania do klubu? Jest. Poczekajcie tylko kilka lat... I pamiętajcie, kto pierwszy Wam to oświadczył.

J edenastka. W tej wybranej po zakończonych Mistrzostwach Europy przez sztab techniczny UEFA, w której skład wchodzili najwartościowsi oraz najlepsi piłkarze turnieju, znalazł swe zaszczytne miejsce , zaraz obok takich marek jak Buffon czy Ballack. Bo to utalentowany chłopak jest.

K laudia, czyli życiowa partnerka Philippa Lahma. Spokojnie, dziewczęta, nie miałyście szans, a Wasze staranie niestety z góry skazane były na porażkę. Dlaczego? Do pierwszego spotkania między nimi doszło już przed dekadą, kiedy do Philipp był uroczym szesnastolatkiem, ona już zapewne mniej uroczą piętnastką. Nie od razu jednak zaiskrzyło, a przynajmniej nie z obu stron, gdyż przez długi czas byli jedynie "bliskimi przyjaciółmi", a dopiero przed dwoma laty zaczęli się spotykać jako "para". Jak sam twierdzi, jest z nią szczęśliwy, jak mówi, "znalazł kobietę na całe życie", jak komentują Ciacha, "czemu to zawsze musi być blondynka?", jak dodają, "czy Niemki aby przypadkiem nie powinny być koszmarnie brzydkie, tak żeby ich rodzime gwiazdy futbolu drugiej połówki szukały za wschodnią granicą?"

"L osowo" wybrane zdjęcie. Cóż, jak to powiadają starzy górale i jeszcze starsze Ciacha: "Jest klata, jest impreza", bądź: NO KLATA, NO PARTY...

M onachium + Philipp Lahm = jedna wielka, nieskończona miłość. Naprawdę. Według niego "Monachium to najpiękniejsze miasto świata i nie ma piękniejszego", uwielbia jego klimat i architekturę, ba! Podczas pobytu w Stuttgarcie najbardziej tęsknił właśnie za tym. Cóż, chłopak po prostu nie był jeszcze w naszej redkacji.

N iepokorny. Nie wygląda, prawda? Prędzej obstawiałybyśmy dobrze wychowanego, zawsze kulturalnego i grzecznego dżentelmena. Nie dajcie się jednak zmylić, Ciachowe Czytelniczki, za tymi anielskimi oczętami kryje się dusza prawdziwego buntownika. A dobitnie o tym mogły się w listopadzie ubiegłego roku przekonać władze Bayernu Monachium, kiedy to Lahm, nie zważając na żadne sentymenty i nie przebierając w środkach, odważył się publicznie skrytykować politykę transferową klubu i fakt, iż taktyka jest dostosowywana do zakupionego piłkarza, a nie odwrotnie. Cóż, szefostwo "Bawarczyków" również nie przebierało w środkach i nie zważając na sentymenty, ukarało go za tą niefrasobliwą wypowiedz największą grzywną w historii klubu, o wartości bagatela 25 tys. euro. Ostro.

O czy. Przeogromne, przebłękitne i przepiękne. Doprowadzają Ciacha do szaleństwa.

P aolo. Taką oto ksywkę nadał mu swego czasu eks- już trener reprezentacji Niemiec, Jurgen Klinsman (tak, ten seksowny blondyn, wiecznie w białej koszuli z podwiniętymi rękawami), jeśli jednak oczekujecie jakiejś pikantnej historyjki z życia wziętej, dzięki której pan Lahm ją zawdzięcza, to się rozczarujecie - to na cześć Paolo Maldiniego. TEGO Paolo Maldiniego. Bynajmniej nie dlatego, że według szkoleniowca Philipp jest równie seksowny co Włoch, ale z racji tego, że jest on piłkarskim idolem dla Philippa. Nuuuuuuda. Ale...niezły gust, chłopcze.

R ezerwowy kapitan. To właśnie tę zaszczytną rolę pełni Philippek Lahm w Bayernie Monachium, a zatem i dumnie dzierży opaskę boiskowego lidera podczas absencji Marka van Bommela . Przy okazji, wiedzcie, że w zasługach dla drużyny Lahm prawdopodobnie wyprzedza pewnego swojego dobrego kumpla - Bestia jest "dopiero" drugim wicekapitanem.

S amochody. Nie od dziś przyznaje, że jak każdy mężczyzna ma do nich nieopisaną słabość, toteż tym większa jest jego radość, gdy jako zawodnik Bayernu Monachium i reprezentacji Niemiec ma jedyną i niepowtarzalną okazję, by wypróbowywać najnowsze modele najbardziej wypasionych samochodów. Pamiętacie L ahma, Schweinsteigera i ich podniecenie wywołane jazdą Audi 1 ? To było coś.

T yciprzystojniaczek. Właśnie do tego ''rzadko'' występującego gatunku ciach zalicza się nasz dzisiejszy bohater. Choć może trudno to zauważyć na murawie, to Philipp przy wadze zaledwie 62 kilogramów (O. Mój. Boże. Od jutra przechodzimy na dietę!) mierzy sobie zaledwie 170 centymetrów. Cóż, wystarczyłoby jedno milisekundowe spojrzenie jego ocząt (patrz O), a z dwunasto- centymetrowych szpilek przerzuciłybyśmy się na baletki, a jego uroczą osóbkę wrzuciły do kieszeni.

U śmiech. Nieustannie goszczący na jego twarzy, o właściwościach absolutnie czarujących. Zaraźliwy. Czy Wy też automatycznie uśmiechacie się do monitora na widok podobnych obrazków?

W zór do naśladowania. Sportowcem, który cieszy się wielkim podziwem Philippa jest nikt inny, jak Michel Jordan. Na parkiecie na żywo oglądał go nieraz, odważnie twierdzi, że to "największy sportowiec naszych czasów", fascynuje go jego osoba, a przed ważnymi meczami dla rozluźnienia serwuje sobie sporą dawkę DVD z występami swojego idola. Zazdrościmy, Michael. Uważamy tak samo, Philipp.

Z ła wiadomość. Teraz, kiedy zakochałyście się w Lahmie po raz 13823562748654, nie bez smutku jesteśmy zmuszone rozwiać Wasze plany i marzenia o wspólnie spędzonych chwilach na Oktoberfeście. Drogie dziewczęta, możecie odwołać zamówienie tradycyjnego bawarskiego stroju na eBay'u - lepiej wybierzcie coś w żałobnych barwach, a zamiast przeżywać tortury zazdrości, lepiej kliknijcie czym prędzej w krzyżyk w prawym górnym rogu ekranu. Wówczas może nie dowiecie się, że dokładnie trzy dni po nadchodzących Mistrzostwach Świata Philipp na zawsze utraci status gorącego kawalera, gdyż właśnie na ten dzień zaplanowany jest jego ślub z blond Klaudią (patrz K). Uuuuups. Wydało się. Teraz nie pozostaje nic, jak strzelić sobie ciachem w twarz.

Marina

Chrup Ciacha też na Facebooku - zostań fanką!

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.