Metamorfozy ciach - Łukasz Kadziewicz

W drugim odcinku cyklu przyglądniemy się, jak przez lata zmieniał się siatkarz, którego ze względu na tymczasowe wypadnięcie ze składu reprezentacyjnego, będziemy w najbliższym czasie starały się uwolnić od zapomnienia. O ile taka potrzeba (wątpliwie) istnieje.    

Przedwczoraj

Przygoda Kadzia z siatkówką zaczęła się w szkole podstawowej w jego rodzinnym mieście Dobrym Mieście i jakkolwiek marzyłybyśmy o zdjęciach z tamtego okresu, to niestety niestety. Jego kariera nabrała rozpędu, gdy przeniósł się do Olsztyna, gdzie w barwach miejscowego klubu spędził długie cztery lata. Zaraz po tym miał swój niezbyt spektakularny debiut w kadrze narodowej, który sam podsumował z charakterystyczną dla siebie szczerością: ''Byłem słaby .'' A przez niezbyt spektakularny rozumiemy wiele. Oj wiele.

W 2004 roku Łukasz pożegnał się z Olsztynem i zaliczył roczną przygodę w rosyjskim Gazpromie Surgut (z tych Gazpromów od Zbyszka Bartmana). Pod względem sportowym raczej udaną, a ciachowym? No cóż, Łukasz w charakteryzacji na reprezentanta Bułgarii szału nie robi.

W międzyczasie Łukasz zdążył  zmienić stan cywilny . Nie na długo.

Wczoraj

W 2005 Łukasz wrócił do Polski, gdzie przez dwa sezony bronił barw Jastrzębskiego Węgla. Jak się później okazało, był to początek złotego okresu w jego karierze i życiu osobistym. A skoro już o złotym mowa.

Musiałyśmy przypomnieć niestety to zdecydowanie najgorsze wcielenie Łukasz. Okres Jastrzębskiego Węgla to zresztą to czasy ciągłych eksperymentów fryzurowych. Była fryzura na wczesnego Torresa, były w końcu długie kosmyki, które zagościły na głowie Kadzia na długo. I słusznie. W ramach zdjęciowej ilustracji superkombo - Łukasz w długowłosym jastrzębskim wydaniu dodatkowo z córeczką Amelią w ramionach.

W tym czasie Łukasz wraz z kolegami zdobywa historyczny srebrny medal na Mistrzostwach Świata Japonii, a Ciacha dowiadują się, że siatkarzowi i w niebieskim jest ładnie.

Fot. Kuba Atys / Agencja Wyborcza.pl

Ale później było już tylko gorzej. Łukasz rozstał się z Jastrzębskim, a rok spędzony w beniaminku ligi włoskiej, Sparkling Milano, upłynął mu pod znakiem leczenia kontuzji. W 2008 roku nie było ani trochę lepiej. Polacy odnotowali pechowy i rozczarowujący udział w Igrzyskach Olimpijskich w Pekinie, a Łukasz przeniósł się do Trefla Gdańsk. Co, pod względem ciachowym, wyszło mu bardzo zacnie.

Fot. Dominik Sadowski / Agencja Wyborcza.pl

Ale sportowym i finansowym już  niekoniecznie. Medalu z Igrzysk Kadziu być może nie przywiózł, ale jego inna olimpijska zdobycz nie dawała nam spać przez długie dni.

Dziś

Wydawać by się mogło, że od feralnej przygody z Treflem Gdańsk, Łukasz znowu staje na nogi. Nowy klub (Lokomotiw Biełgorod), nowa dziewczyna , domniemane porzucenie nowej dziewczyny. Niestety, Łukasz konsekwentnie nie znajduje uznania w oczach Daniela Castellaniego i w ogłoszonym niedawno składzie na tegoroczną edycję Ligi Światowej również go zabrakło. Mamy jednak nadzieje, że Łukasz jeszcze do kadry wróci i jego ostatnim wcielenie jakie zapamiętamy nie będzie miało nic wspólnego z promotorem kultury emo w siatkówce.

Chrup Ciacha też na Facebooku - zostań fanką!

Więcej o:
Copyright © Agora SA