Z boku Torresa też, a może nawet bardziej - co dwa szczęścia...
AP/Tim Hales
A tymczasem już dziś wieczorem ''The Reds'' zmierzą się ponownie z Lille i mamy nadzieję, że tym razem z większym szczęściem (tudzież umiejętnościami). Nigdy wcześniej nie przypuszczałyśmy, że tak kurczowo będziemy trzymać kciuki za Live w tej pomniejszej, jak by nie było, Lidze Europejskiej.
A jeśli nie wygrają, to niech Bóg ma Rafę Beniteza w opiece. Nawet już my straciłyśmy do niego cierpliwość.