Te obcisłe stroje, te wydatne mięśnie, te szerokie uśmiechy i jeszcze rozebrany, równie wydatnie umięśniony kolega jako bonus...Cud, miód i orzeszki. Nikola Karabatić zawstydził braci Gibb i Johna Travoltę razem wziętych.
Przypomnijmy przy okazji, że to nie pierwszy wokalno-taneczny występ boskiego francuskiego szczypiornisty. Już kiedyś Karabatić publicznie dał wyraz swojemu upodobaniu do muzyki, występując z innym kolegą na scenie. Wtedy, miast podkreślania pupy, postanowił gdzie indziej położyć akcent, ale dalekie jesteśmy od jakichkolwiek narzekań..