Dziewczyny, to co się wyprawiało w półfinałowym meczu Agierii z Egiptem - tak, wiemy, że fraza "cóż to był za mecz" jest obecnie zarezerwowana dla naszych szczypiornistów, ale naprawde będzie bardzo trudno napisać ten artykuł bez posłużenia się nią choćby raz.
No bo zobaczcie same: po pierwsze był to mecz z megapodtekstami i emocjami rozgrzanymi do czerwoności na długo przed pierwszym gwizdkiem. Kiedy ostatnio reprezentacje te grały ze sobą skończyło się zamieszkami po tym, jak Algieria wyeliminowała Egipt z udziału w Mistrzostwach Świata. Teraz przyszła pora na srogą pomstę - 4 gole zaaplikowane Algierczykom przez potomków faraonów to jeszcze nie wszystko. Prócz tego sędzia dorzucił od siebie trzy czerwone kartki i dzieło zniszczenia zostało dokonane:
Nie sposób nie żałować Algierii, no ale cóż, w futbolu wygrywa ten, kto strzela bramki, a w sercach Ciach, ten kto pokazuje klaty, pora więc na obiecany festiwal egipskich torsów.
Nie tylko zresztą egipskich, bowiem pokonani też mają coś do pokazania, choć wygląda to o wiele smutniej.
W drugim półfinale było już o wiele spokojniej. Wygrała Ghana, pokonując z umiarem i powściągliwością Nigerię 1:0.
Za to afrykańscy kibice prezentowali się jak zwykle spektakularnie:
Wielki finał już w niedzielę. Za kim jesteście?