Skra pokonuje Resovię, Delecta AZS...

...ale na nas najsilniejsze wrażenie zrobiły nowe uczesanie i sweterek Łukasza Kadziewicza. Kadziu zawstydził nawet Mariusza Wlazłego? A wydawało się, że nie będzie to proste...    

Nasza wspaniała Czytelniczka Małgonia , która podesłała nam to zdjęcie (kierując się poszlakami, zgadujemy, że fotografia pochodzi z kalendarza klubu Lokomotiv Biełgorod , w którym obecnie gra Kadziewicz), komentuje: Jak widać, niepowtarzalny styl Mariusz Wlazłego, chociaż już nieaktualny, odbił się szerokim echem w siatkarskim światku. Załączony obrazek jest ilustracją tezy, że paseczki zawsze w modzie. [...] Plus oczywiście za ciekawą kolorystykę. No i na koniec trzeba zauważyć, iż przygoda z prostownicą nie jest obca naszemu człowiekowi na dalekiej Syberii.

Podsumowując krótko - (kolejny już!) emosiatkarz z kraju nad Wisłą niesie różową nowinę w tajgę i tundrę. Za to musimy Łukasza żywo pochwalić, choć, prawdę powiedziawszy, naczelny ciachowy kolor kochamy niezmiernie - na wszystkim, byle nie na naszych obiektach pożądania płci męskiej.

Zostawmy jednak na boku tę delikatną materię i materiały, przejdźmy do przyziemnych spraw, czyli do siatkarskiego weekendu, po którym Ressovii na pewno nie w głowie były różowe myśli. Oto bowiem w zapowiadanym na wielki hit meczu ze Skrą rzeszowianie pozwolili się ograć jak dzieci, i to niemal samemu Mariuszowi Wlazłemu, który w sobotę własnoręcznie zdobył 22 punkty. Co musi być jeszcze smutniejsze dla fanów Asseco, przyczyną takiej postawy wracającego do wielkiej formy eks-emosiatkarza byli...sami kibice z Rzeszowa. Jak płachta na byka podziałał na Mariusza plakat , który został wywieszony na trybunach. Z tym że w tym wypadku górą był bezlitosny byk, a torreador nie miał żadnych szans. Wniosek z tego jeden: nie denerwować Wlazłego, bo Was nie tylko pobodzie, a i zniszczy.

Inny mecz ''na szczycie'' PlusLigi - pomiędzy częstochowianami a gośćmi z Bydgoszczy - zakończył się zwycięstwem tych drugich 2:3. Akademicy nie poddali się bez walki, ale gościom trochę pomogli sędziowie, a poza tym litości dla swojego byłego klubu nie mieli ani Grzegorz Szymański (wybrany MVP spotkania), ani Piotrek Gruszka, ani inni niegdysiejsi gracze Częstochowy. Tutaj jednak przynajmniej emocji nie brakowało.

A my czujemy, że w Waszych komentarzach do kubraczka Kadziewicza również będzie wrzało.

Więcej o:
Copyright © Agora SA