Manchester odpada z Pucharu Anglii, Barcelona tylko remisuje i inne porażki piłkarskiego weekendu

Porażki, bo czyjeś zwycięstwo jest zawsze czyjąś porażką, a w przypadku Barcelony remis to także porażka, a w ogóle największą porażką jest to, że połowa najfajniejszych lig ma wolne, a my usychamy z tęsknoty i stąd nasz wisielczy humor. Tak wiemy, sporty zimowe też są fajne, ale skoczkowie zdecydowanie za rzadko wymieniają się kombinezonami.      

Nie bądźmy jednak stronnicze: cieszmy się z sukcesu małego Dawida, czyli Leeds, które jeszcze nie tak dawno było całkiem pokaźnym Goliatem, a teraz tuła się gdzieś po trzecich ligach. Podoba Wam się strzelec jedynej bramki Jermaine Beckford?

AP/Jon Super

W pozostałych spotkaniach Pucharu Anglii obyło się już bez większych sensacji. Liverpool zremisował z Reading (1:1), Arsenal wygrał z West Hamem (2:1), wygrała też Chelsea z Watfordem i to aż 5:0, z czego dwa gole zdobył młody nabytek Chelsea - Daniel Sturridge - czyżby nowy Drogba?

AP/AKIRA SUEMORI

Porażek ciąg dalszy nastąpił w Hiszpanii - bowiem jak już oznajmiłyśmy, w przypadku Barcelony remis jest porażką, porażką był też w naszym mniemaniu brzydki faul Zlatana, za który Ibra dostał jedynie żółtą kartkę:

Barceloński niefart znalazł swoją kontynuację w Valencii, gdzie drugi klub ze stolicy Katalonii - Espanyol, przegrał z klubem Davidów Villi i Silvy, jednakże, nie za sprawą tych pierwszych, a dzięki nogom gorącego Nikoli Żigica, który po strzeleniu gola zrobił coś takiego...

Real też się nie popisał, bezbramkowo remisując z Osasuną, ale za to dostarczył nam kilku całkiem przyjemnych widoków:

Fajna ta liga hiszpańska - ale wolałybyśmy, żeby inne też już powróciły, nawet jeśli oznaczałoby to dla nas więcej pisania.

P. S. Zdjęcie główne może i bez większego związku z treścią artykułu, ale za to jakie urocze, nie uważacie? Jose Mourinho podczas towarzyskiego meczu z arabskim zespołem Al-Hilal, wygranym przez podopiecznych Despesziala 1:0.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.