Strzały na śniegu, czyli podsumowanie (mroźnego) weekendu w Europie

"Hu, hu, ha, hu hu ha, nasza Zima zima zła" podśpiewywały sobie zapewne przemarznięte ciacha z rozmaitych lig europejskich. Dla kogo jednak zła, dlatego zła, a dla kogo szczęśliwa, tego już dowiecie się z naszego zimnego podsumowania. Kto kogo zrobił w bałwana, a kto królował na śniegu? Zapraszamy do lektury.        

W tym roku zima jak zwykle zaskoczyła drogowców sportowców, ale nie wszystkich i nie wszędzie. Niektórym wirujące płatki śniegu i temperatura dochodząca do minus 10 stopni Celsjusza zdawały się wyraźnie służyć. Nam pozostaje się tylko cieszyć, że u nas liga już się skończyła, i darowano nam takie sceny jak w zeszłym roku. Natomiast wyczyny naszych zachodnich sąsiadów ogląda się całkiem przyjemnie z perspektywy ciepłego fotela. A takiego zziębniętego Mario Gomeza chętnie poczęstowałybyśmy gorącą herbatką...

A skoro już wywołałyśmy Bawarczyków do tablicy - okazuje się, że w sportach zimowych radzą sobie oni nadspodziewanie dobrze - wygrywając z biedną, poniewieraną przez wszystkich Herthą Berlin 5:2 :

A jeśli chcecie zobaczyć, jak wyglądał zima nie tylko na boisku, ale także na trybunach, zapraszamy tutaj . Brrrr!

Zima zaatakowała także na północy Niemiec, tworząc urokliwą i świąteczną oprawę prestiżowego spotkania Hamburger SV - Werder Brema. W bitwie na śnieżki i lepieniu bałwana lepsi byli Hamburczycy, zwyciężając 2:1, a my przez cały mecz martwiłyśmy się jedynie o to, czy Mladenowi Petriciovi nie jest zimno w głowę....

No i może także o to, jaki fryzjerski koszmarek może sobie jeszcze zafundować Tim Wiese....

Na specjalne wyróżnienie zasługują niemieccy kibice, którzy mimo tak niesprzyjających warunków atmosferycznych stawili się na stadionach w wielkiej liczbie i dobrych humorach.

Podziwiamy, ale NIE zazdrościmy. Brrrr!

Pora na przenosiny do Anglii - nie wiemy nic o szalejących atakach zimy na Wyspach, wiemy natomiast, ze wyniki niektórych drużyn mogą zmrozić ich fanki. Do smutnego fakty, że forma Liverpoolu pogrążyła się w jakimś zimowym letargu, już trochę zdążyłyśmy się przyzwyczaić. Również i tym razem The Reds wzięli sobie chyba do serca słowa tej piosenki i ulegli Portsmouth 0:2:

Ale to nie koniec ulegania w Premiership, albowiem niespodziewanie, (czyżby w odruchu przedświątecznej dobroczynności?) punkty porozdawać postanowiły także inne tuzy ligi angielskiej: Czerwone Diabły aż trzy oddały w ręce Fulham: Natomiast Chelsea nie była aż tak szczodra, ale i tak jeden mały punkt podarowała na Gwiazdkę "bratniemu klubowi z Londynu" West Hamowi. Ach, co te Święta robią z ludźmi.... Chociaż trudno to sobie wyobrazić, szczególnie nam gdy patrzymy za okno, są jednak na świecie miejsca, których zima nie dotknęła swoim mroźnym oddechem. I nie mamy tu na myśli Abu Zabi gdzie Barcelona właśnie została najlepszą drużyną świata , ale nieco bliższy Madryt, gdzie nawet jeśli nie jest jakoś specjlanie ciepło, to w sobotni wieczór na pewno zrobilo się gorąco, po zwycięstwie Królewskich 6:0 nad Realem Saragossa . Czyżby obietnice Florentino Pereza zaczynały się spełniać? Może i tak, ale pamiętajmy, że cztery z tych sześciu goli strzelili zawodnicy sprowadzeni jeszcze za kadencji poprzedneigo prezesa, w tym nieco zapomniany, ale jakże ciachowy Rafael van derl Vaart:

Mniam. Od razu cieplej.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.