Chelsea rusza na zakupy

  Do słynnej hiszpańskiej cukierni, Atletico Madryt, po przesłodkie ciasteczko o imieniu Sergio.    

Tak, tak, pamiętamy doskonale, że na "The Blues" kilka miesięcy temu został założony zakaz transferowy. W błędzie jednak byli wszyscy ci naiwniacy, którzy byli przekonani, że Abramowicz jakkolwiek się nim przejmie i powstrzyma się od zakupów. Nie z nim takie numery, kochane. Romek właśnie nam dobitnie udowadnia, że w głębokim poważaniu ma te wszystkie zakazy i nakazy, że komu jak komu, ale jemu niczego, a tym bardziej ukochanych piłkarskich zakupów odmówić nie można, i że jeśli tylko wyrazi taką ochotę, to owszem, w zimowym okienku transferowym trafi do niego właśnie słodki Sergio Aguero.  

A sfinalizowanie tego oto transferu jest być może znacznie bliższe, niż nam się może wydawać. Chelsea ponoć nieźle zawzięła się na 21-letniego Argentyńczyka i już w pocie czoła przygotowuje odpowiednio atrakcyjną dla obu stron ofertę na styczniowe okienko transferowe. Co więcej już za kilka dni mają się spotkać przedstawicie klubów i negocjować warunki przyszłej umowy - wiadomo, dla "The Blues" czas to pieniądz. O kwocie transferu na razie nic nie wiadomo, jedno jest jednak pewne: mimo dotkliwie naruszonego przez kryzys stanu konta właściciela "The Blues", nie powinna być ona zbyt skromna. Wszak nie my jedyne zapewne zdajemy sobie sprawę, z istnienia tak licznych talentów Kuna.  

Wiecie co jednak jest w tym wszystkim najdziwniejsze? Zdecydowanie oryginalny i raczej mocno zadziwiający pomysł Chelsea, by od razu po zakupie nie sprowadzać Aguero w swoje nieskromne progi na Stamford Bridge, lecz czym prędzej wypożyczyć do...Atletico Madryt właśnie. Czy nie byłoby to zgoła pozbawione sensu? Czy nie po to kupuje się tak wysokiej klasy (i ceny) gracza, by miał on pomóc drużynie od zaraz? Cóż, nie nam to oceniać, lecz zawsze wiedziałyśmy, że faceci o zakupach nie mają bladego pojęcia.  

Bądź co bądź, ani my, ani Sergio z takiego obrotu spraw nie możemy być niezadowolone, a nawet wydaje się,  że pomysł Romka może okazać się na dłuższą metę całkiem atrakcyjny - wszak taki powiew młodzieńczego uroku bez wątpienia przydałby się JT&FL. Nie żebyśmy miały coś do panów w stanie obecnym, ale nie od dziś wiadomo, że co trzy ciacha w szeregach Chelsea, to nie jedno. 

Marina

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.