1. Praca Marceliny:
Za górami, za lasami, zyl sobie przystojny, dobry i madry Ksiaze Cristiano. Glównym jego zajeciem bylo uczestnictwo w licznych przyjeciach i balach. Jego rodzina, sludzy i poddani, nieustannie poszukiwali dla niego ksiezniczki, z która móglby zalozyc rodzine i miec gromadke dzieci. Mlodzieniec ugial sie pod tymi naciskami i postanowil ustatkowac, ale uznal, ze potrzebuje pomocy. Pewnego pieknego dnia, zjawil sie wiec ksiaze Cristiano u Pana Boga.
- Panie Boże - zaczął - potrzebuje Anioła Stróża, który wskazałby mi tę jedyna z która bede szczesliwy.
Pan Bóg spojrzal na ksiecia z, ujmijmy to, dziwnym wyrazem twarzy.
-Ustatkowac sie?? TY?? Sluchaj, nie obraz sie, ale cuda tez maja swoje granice...
Zdesperowany ksiaze, w gescie rozpaczy, rozdarl swe niewatpliwie drogie szaty (ukazujac to, co ciacha lubia najbardziej, czyli naga klatke piersiowa) i z determinacja wyrywal, wydawaloby sie, ze wzgledu na olbrzymi poslizg, niemozliwe do wyrwania wlosy.
- Panie Boze, nie zostawiaj mnie, zlituj sie! - wolal z szalenstwem w oczach.
Pan Bóg zafrasowal sie bardzo.
- Eh - powiedzial w koncu - jestem zdecydowanie za dobry - stwierdzil i rzucil gdzies w przestrzen: Gabriel, zawolaj mi tu Marcelinę.
Marcelina (znaczy ja), jak sie okazalo, byla najlepszym Aniolem Strózem wsród calej ich armii.
- Test na IQ, koniecznie facet, koniecznie ciacho, lubiacy lody czekoladowe, Armaniego i ksiazki Pratchetta - wyrecytowala wchodzac - ach, i nie moze ryczec na Titanicu i Armageddonie - dodala.
Kiedy jednak zobaczyla KTO jest gosciem Pana Boga, zatrzymala sie, chwilke pomilczala, a potem wybuchla gromkim smiechem.
- O nieee...na to mnie nie namówisz... - powiedziala i zawrócila w strone wyjscia.
Pan Bóg jednak, jak na Pana Boga przystalo, znal rózne techniki perswazji.
- Ksiaze Cristiano - rzucil, niedbale pogwizdujac - taaakie wyzwanie...
Marcelina zatrzymala sie.
- Zyski nieporównywalne ze stratami - kusil dalej Pan Bóg.
Chwila milczenia.
- Brylantowy pierscionek od Cartiera, najdrozsza torebka z najnowszej kolekcji Louis Vuittona i kosmyk wlosów Beckhama - wyrecytowala odwracajac sie.
- Bez wlosów - zaproponowal Wszechwiedzacy.
- Bez kompromisów - odparla.
Pan Bóg, powoli tracac cierpliwosc, zapytal:
- Marcela, dziecko moje drogie, a skad ja Ci wezme ten kosmyk?
Wzruszyla ramionami.
- Ty tu jestes Wszechmogacy - powiedziala - Za rozbite Ferrari, Paris Hilton, walke z róznego rodzaju szamanami, czarami, kontuzjami...
- Dobra - ucial szybko Stwórca.
- Dorzuce spodenki z autografem! - zawolal Ksiaze.
BUM.
- Auuuu - wrzasnelam.
- Wstawaj - rzucil mój brat, stojac nad moim lózkiem - spóznimy sie.
Tak oto skonczylo sie moje senne spotkanie z Cristiano Ronaldo. Najwidoczniej jednak czesc mojego snu przeniknela do rzeczywistosci...
2. Praca Angeliki
3. Praca elizy_123 (wszyscy już chyba znamy źródło inspiracji - klasyka)
Pewnego dnia siedze sobie przy komputerze, ogladam "Klate na piatek" i nagle slysze:
- JESZCZE WYZEJ, JESZCZE WYZEJ MUSISZ!
Wygladam przez okno, a tam jakis nazelowany leb wspina mi sie po budynku, ale jako line wzial sobie mój kabel od internetu! Wiec, zupelnie bez zastanowienia, dre sie na cale gardlo:
- O TY SKUR...! URWIESZ MNIE OD INTERNETU...!
Ów nazelowany leb w tym czasie schodzi z budynku, ja sie nadal dre, jestem wkurzona na maxa, patrze na Niego i... nogi mi miekna, szczeka mi opada, nie moge wykrztusic z siebie ani jednego slowa, po prostu Jego piekno, Jego widok i Jego wlosy mnie oniesmielaja. To byl Cristiano Ronaldo! W tym czasie, gdy stalam i gapilam sie na Niego jak ostatnia wariatka, ON wypowiedzial te slowa, które bede pamietala do konca mego zycia:
- Jestem HARDKOREM! Jestem kaskaderem, robie w Hollywoodzie, MAM NA TO CERTYFIKATY CZTERY!
Ja- kompletnie oniemiala, zanim doszlam do siebie, Crisa nie bylo. Do dzis pluje sobie w brode, ze go wczesniej nie rozpoznalam i sklelam biedaczka.
Jesli czytasz to Cristiano, to PRZEPRASZAM i pamietaj, ze juz zawsze bedziesz mógl wspinac sie na moim od internetu!