Przekręt a la Ronaldo

Historia kontuzji Ronny'ego, odsłona 292357389.  

Naprawdę wciąż nie możemy się nadziwić, jakim cudem taka jedna malutka kontuzja może owocować tyloma nagłymi zwrotami akcji, niezwykłymi wydarzeniami, plotkami i domysłami, ale przecież mówimy o Ronaldo, a u niego wszystko, prawie jak u Jose, musi być speszialne. Po niewypale, jakim był rzekomy możliwy występ w derbach Madrytu, dziennikarze hiszpańscy rzucili kolejną bombę (wszak zainteresowanie Portugalczykiem nie może spaść nawet na jedną setną sekundy), trzymajcie się zatem mocno krzeseł, bo...Ronaldo urządza sobie potajemne treningi !

Zanim jednak zaczniecie mieszać go z błotem (o ile to w ogóle możliwe) za nietrzymanie się wytycznych trenera Pellegriniego, nieprzestrzeganie programu ćwiczeń przygotowanego przez fizjologów, czy też narażanie swojego apetycznego ciała na kolejne urazy, uprzedzamy - przyczyna owych niecnych zamiarów jest tak piękna, słodka i wzruszająca, że PRAWIE jesteśmy mu to w stanie wybaczyć. Cris bynajmniej nie trenuje nocami w pocie czoła, by zaimponować Ciachom (a szkoda, szkoda), czy też chcąc czym prędzej wrócić w rejony najintensywniejszego blasku fleszy, lecz raczej w wyższym celu -  w imię patriotyzmu. C-Ron postanowił własnymi siłami szlifować swoją formę i tym samym przyspieszyć powrót do zdrowia, by już za tydzień być w pełni sił i pomóc swoim kolegom (innym przystojnym Portugalczykom) w walce o występ na Mistrzostwach Świata w RPA. Gdyż tak się nieszczęśliwie składa, że kadra narodowa Portugalii zajęła dopiero drugie miejsce w grupie i o awans na przyszłoroczny mundial będzie się bić wbarażach z Bośnią i Hercegowiną.  

W świetle tych faktów jesteśmy w stanie zrozumieć cristianową determinację i zapał do ćwiczeń, jednak z całym szacunkiem, Ronny, ale trening na własną rękę, w tajemnicy przed wszystkimi (nawet Ciachami!), w trakcie leczenia przewlekłej kontuzji -  to raczej nie jest najlepszy pomysł. I choć równie mocno jak Carlos Queiroz chciałbyśmy zobaczyć Crisa na murawie w tym spotkaniu, to pozostaniemy przy opinii, że wszelakie urazy trzeba wyleczyć porządnie i do końca, bo jak bogata piłkarska historia pokazuje, inaczej będą się odnawiać. A tego bardzo, bardzo, ale to bardzo byśmy nie chciały.

Zastanawia nas jednak jedna, co bardziej istotna, sprawa: jak on jest w stanie trenować, skoro na łamach Ciach rozgrywają się ostre boje o podpisane przezeń spodenki , poziom inwencji milionów dziewcząt sięga zenitu, nikt w Polsce nie mówi o niczym innym, a naelektryzowane powietrze aż drży?

I nawet jeśli przesadziłyśmy, to niewiele. Niech jedno spojrzenie na ten śnieżnobiały obiekt pożądania Wam to uświadomi.

Marina

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.