Środa z Ligą Mistrzów: Lisandro pogrąża Liverpool

To właśnie na meczu The Reds z Lyonem dziś głównie możemy się skupić. Nie licząc Barcelony z Rubinem. I zapominając o Interze z Dynamem. Nie biorąc pod uwagi pięciu zwycięstwa Fiorentiny nad Debreczynem 5:2. Oraz ignorując inne wczorajsze mecze, o których szerzej  - poniżej.  

FC Liverpool - Lyon 1:1

Nie miał litości dla Torresa i spółki Lisandro Lopez, choć z jego miny i stopnia zakrzywienia jakże gęstej brody można wnioskować, że wcale nie było mu przyjemnie wystąpić w roli kata podopiecznych Beniteza.

Pomyślcie tylko, wyrównująca bramka w ostatniej minucie spotkania i potężny do niedawna Live wyeliminowany z dalszych rozgrywek w LM już na początku listopada! Inna sprawa, że nasi czerwoni chłopcy nie zasłużyli swoją grą raczej na nic lepszego. Coś niedobrego zagnieździło się w ich szeregach i nie mówimy tylko o pladze kontuzji.

Arsenal - AZ Alkmaar 4:1

Nie zawiedli natomiast Kanonierzy. Fabregasik , Van Persik i inne dzieciaki spod skrzydeł Wengera zadośćuczyniły za wynik sprzed dwóch tygodni, kiedy to udało im się wyłącznie z holenderską ekipą zremisować. Tym razem natłok bramek był spory, tryumf miał słodszy smak, a widok młodzieży z Londynu murem stojącej (za sobą nawzajem, za trenerem, za kibickami...) sprawiał, że serce jeszcze silniej nam niż zwykle trzepotało.

Po słabych występach innych naszych faworytów, być może to Arsenalowi uda się zabłysnąć w tej najbardziej mistrzowskiej z wszystkich lig?

Dynamo Kijów - Inter Mediolan 1:2

Przybysze z Włoch potrzebowali aż dogrywki, by pokonać Szewczenkę i s-kę. My nie wątpimy, że ową sytuację spowodował kąsający w ręce, policzki i golenie mróz, który sprawił, że podopieczni Mourinho potrzebowali aż ponad dziewięćdziesięciu minut, by odpowiednio się dogrzać. Na szczęście jednak, w doliczonym czasie gry najpierw doprowadzili do remisu, a potem do przewagi i Puchówkowy Trener mógł poczuć się napompowany nie tylkozewnętrzne, ale i wewnętrznie - dumą.

Fiorentina -Debreczyn 5:2

Co tu dużo mówić - lepiej popatrzeć, jak nagle bramkostrzelni zrobili się gracze Violi, którzy w sumie w dwumeczu z ukraińskim zespołem mogą pochwalić się aż dziewięcioma bramkami. Czyżby walczący pod przywództwem Alberto Geraldino ''Fioletowi'' okazali się sensacją, taką jeszcze do zaakceptowania przez Ciacha i Ciachczytelniczki (żeby była jasność - ''kopciuszki'' i ''czarne konie''są fajne, ale w bajkach, a nie w Champions League)?To okaże się w przyszłych fazach. Twarz Mutu to coś, dla czego jesteśmy w stanie kibicować takiemu rozwiązaniu.

Wyniki innych meczów, łącznie z tymi przegranymi przez ''polski'' Olympiakos i zremisowanym przez ciachową - bez cudzysłowia - Barcelonę - tutaj . Prawdziwym ligomistrzowym maniaczko muszą wystarczyć na następne dwa tygodnie. Niestety.

olalla

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.