Liverpool vs Manchester United - kto wygra świętą wojnę?

25 października 2009 roku. Godzina 15. Liverpool, stadion Anfield Road. Rzeki wstrzymują swój bieg, matki porzucają swe dzieci, rolnicy odchodzą od pługa, Ciacha wypuszczają z rąk plakaty z Beckhamem, a cały piłkarski świat zamiera w oczekiwaniu na pierwszy gwizdek...  

Oto bowiem nadchodzi kolejne, galaktyczne starcie, o panowanie nad Anglią. Niczym u Szekspira: dwa równie stare i szlachetne rody kluby zewrą się w śmiertelnym uścisku. Kto wyjdzie zwycięsko - nie wiemy, wiemy na pewno, iż pierwszymi ofiarami tego meczu, będą jak zwykle nasze piękne, różowiutkie paznokcie.

Niestety, klubowi lekarze mają złe wieści dla fanek obu ekip: bardzo wątpliwy jest zarówno występ Rooneya, jak i Gerrarda i Torresa. Pod względem estetycznym zatem derby Anglii tracą jakieś 35% swojej atrakcyjności, ale bez przesady - chłopaki na trybunach też będą się ładnie prezentować.

Poza tym, żadne braki kadrowe nie mogą powstrzymać nas od skonfrontowania obu zespołów w naszym niepowtarzalnym, różowym, arcyciachowym stylu.

1. Ciacha stracone na rzecz Realu Madryt:

Liverpool - Xabi Alonso

Manchester - Cristiano Ronaldo

KEY/PATRICK B. KRAEMER

Prawdopodobnie nierozstrzygalny spór, ale ciachowa intuicja podpowiada nam, że po ostatnim okienku transferowym Florentino Perez nie jest ulubiona postacią wśród kibiców obu zespołów. Na razie remis.

2 . Wysoki napastnik o wielkich oczach:

Liverpool - the one and only Feeeerrrnandooooo!

AP/Tim Hales

Manchester - numer 1 na naszej liście guilty pleasures - Dymitar "chodź tu maleńka" Berbatow

Sorry, Nando, ale jeśli tylko nie umarłybyśmy ze śmiechu, to na pewno nie byłybyśmy w stanie oprzeć się spojrzeniu Berby... 1:0 dla Man Utd.

3. Trenerzy i ich nadprzyrodzone moce:

Liverpool - Rafa Benitez i czarna magia:

Manchester - Sir Alex Ferguson, mistrz narciarstwa zjazdowego: Hmmm, trener Rafa coś ostatnio jakby stracił swoje magiczne moce, a z drugiej strony sezon narciarski chyba się jeszcze nie rozpoczął....jednak mimo wszystko, zdolności Beniteza bardziej nam imponują. 1:1. 4. Ciachowe reklamy: Liverpool - Stevie G. popisuje się z kapslem:

Manchester - do czego służą windy?

Choć oryginalne zastosowanie wind przez zawodników (a raczej zawodnika i byłego zawodnika) MU bardzo nam się podoba, to jednak z Gerrardem jest jakoś tak... bardziej kameralnie i nastrojowo... 2:1 dla Liverpoolu. 5. Ciacha i egzotyczne wojaże: Liverpool - Tajlandia Manchester - jakiś basen w tropikach Liverpool niewątpliwie bardziej epicki, ale to Man Utd jakoś silniej do nas przemawia. Ciekawe dlaczego.... Zaraz, ile to nam wyszło z naszych konfrontacji? 2:2, czyli remis po zaciętej walce. Pozostaje nam tylko poprosić jakąś miłą panią, aby zarosiła Was na mecz śpiewająco: W drugiej zwrotce jest chyba coś o kontuzji łydki Rooney'a, ale nie jesteśmy dobre z francuskiego... W wersji angielskiej brzmi to tak: rybka

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.