Jak zapewne z niepokojem zauważyłyście, pierwiastek kobiecy w naszym serwisie ostatnio bardzo się rozpanoszył - z czego zresztą się cieszymy niezmiernie, o wyczynach ''Brązetek'' pisać to nawet dla nas była czysta przyjemność (jeszcze raz wyrażamy dumę, podziw i gratulujemy). Niemniej, zaczął się nowy tydzień, a w poniedziałek rano niełatwo jest ruszyć z kopyta bez odpowiedniego wspomagania męskiego torsu. A zatem wspomagamy - piersią radosną Martina Palermo , gracza argentyńskiego Boca Juniors.
Być może pamiętacie, że Palermo, kapitan jednej z najlepszych drużyn w swoim kraju i członek kadry narodowej, farbowany blond przystojniak wdzięku pełen, to zarazem jeden z największych pechowców sportu ( z różnych przyczyn ). Wczoraj jednak Martina ani na chwilę nie opuszczało szczęście - w meczu przeciwko Velez Sarfield Argentyńczyk strzelił jednego, decydującego gola (200. w karierze, głową i z 40 metrów), a jego ekipa odniosła ostatecznie zwycięstwo 3:2.
Dzięki panu Palermo i my czujemy się dziś szczęściarami. I to pomimo tego, że niezależnie od naszych gorliwych modlitw, nikt jeszcze nie zniósł poniedziałków.