Ronaldo strzela...fochem

Cristiano się wścieka, a Ferguson obstawia u bukmacherów, czyli o tym, jak odbiła się echem piąta kolejka Primera Division.   

Mimo zwycięstwa Realu 3:0 nad beniaminkiem z Teneryfy, portugalski ulubieniec damskiej części publiczności schodząc z boiska nie miał zbyt tęgiej miny. Przyczyną jego zdenerwowania nie był bynajmniej wzrost cen artykułów do stylizacji włosów, spowodowany ogólnoświatowym kryzysem, ale decyzja szkoleniowca "Królewskich" o zdjęciu go z boiska w 80. minucie. Pellegrini zabrał mu tym samym szansę na przedłużenie znakomitej passy (Ronaldo trafiał w każdym z ligowych meczy), a Cristiano nie omieszkał pokazać wszem i wobec swojego niezadowolenia i opuszczając boisko...nie podał ręki trenerowi. Cóż, nawet za 93 miliony nie da się kupić czyjegoś szacunku.

W Hiszpanii się obrażają, a na wyspach obstawiają u bukmacherów. Mimo odejścia Ronaldo z Manchester United, Ferguson wciąż jest oddanym fanem jego talentu. Co więcej, nawet ostatni mecz nie rozwiał w nim nadziei, że Portugalczyk zostanie królem strzelców Primera Division - sir Alex zdecydował się postawić pokaźną kwotę u bukmacherów na kandydaturę swojego eks-podopiecznego. Szkot wierzy nawet, że jego ulubieniec jest w stanie pobić rekord sprzed dwóch lat, kiedy to piłkarz uzyskał 42 trafienia w jednym sezonie.

Hm...Jeżeli wziąć pod uwagę jego wysoką formę ostatnimi czasy, jest to bardzo możliwe. Choć z drugiej strony, nie wiadomo, czy Pellegrini nie pokrzyżuje ani jemu, ani przedsiębiorczemu Fergusonowi planów. Bądź co bądź miejmy nadzieję, że Cristiano strzeli w tym sezonie więcej goli niż fochów.

Marina

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.