Adebayor fetyszystą?

Czyli  wojny pomiędzy wyrodnym synem Arsenalu a jego dawnymi kolegami ciąg dalszy. 

Pierwszy etap owej batalii mogłyśmy oglądać podczas spotkania Manchesteru City z ''Kanonierami''- wówczas to Togijczyk zahaczył (?) swoim butem o twarz Van Persie'go i, jakby tego było mało, ostentacyjnie okazywał radość ze swojej bramki (czytaj: drogi ku pogrążeniu swoich byłych kolegów).

Na odpowiedź londyńczyków nie musiał jednak długo czekać - koledzy postanowili zrewanżować się gwieździe Manchesteru City w niemniej ''wyrafinowany'' sposób i opowiedzieć mediom o paru szczegółach z poprzedniego życia Adebayora . Otóż, jak podaje brytyjska bulwarów News of the World, byli koledzy twierdzą, że po ostatnim meczu minionego sezonu, tuż przed odejściem do Manchesteru City, Togijczyk...zabrał z szatni kilka ''pamiątek'' - jego łupem padły podobno buty piłkarzy i inne, nienazwane (jak na razie), przedmioty.

Po co to zrobił? Jak twierdzi agent Adebayora, Stephane Courbis: - "To normalne, że na koniec sezonu piłkarze zabierają rzeczy, których nie będą już więcej używali ".

Niby tak, tyle, że pozostali zawodnicy, którzy zwykle swoje pamiątki oddają później najbliższym, przyjaciołom czy też przekazują na akcje charytatywne - w minionym sezonie już tego zrobić nie mogli. Ale na to też znalazł wytłumaczenie agent Togijczyka. - "Wielu afrykańskich piłkarzy zabiera sprzęt sportowy do swojego kraju, bo warunki życia w Afryce nie są takie same jak w Anglii ." - tłumaczył pan Courbis.

Musimy przyznać, że wolimy już myśleć, że Adeboyar jest fetyszystą i po prostu nie mógł się oprzeć wdziękom butów swych kolegów (któż by zresztą mógł), aniżeli że zarabiający 80 tys. funtów tygodniowo sportowiec, zabiera rzeczy swoich kolegów, po to by poprawić swoje - niewątpliwie złe - warunki życiowe.

Nieładnie, bardzo nieładnie. No chyba że Emmanuel, przewidując karę jaką mu Ciacha wymyślą, zawczasu zabrał buty kolegów, by je na błysk wyczyścić.

bint

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.