Co siatkarze robili w Turcji nocami?

Oraz jak wyglądało świętowanie sukcesu po finale.  

Ale nie liczcie absolutnie na żadne skandale, motywy, motywiki. A jedynie spokojne opowieści Daniela Plińskiego w Przeglądzie Sportowym o bezsennych nocach i męskich rozmowach. Co zatem Daniel Pliński  robił w Turcji nocami? Nie sypiał. A wszystko przez stres i zmęczenie.

- Zmęczenie psychiczne było wielkie, bo człowiek nocami rozgrywał wszystkie mecze. Kładłem się spać o północy, zasypiałem o 4-5 rano - opowiada siatkarz.

A liczby mnogiej w tytule użyłyśmy nie bez kozery, bo, jak mówi dalej Daniel, nie tylko on przeżywał  podobne problemy.

- Mówię za siebie i Michała Bąkiewicza, z którym byłem w pokoju. On też się męczył. Każdy tak samo przeżywał mecze. Na boisku zachowywaliśmy większy spokój, bo wiedzieliśmy, że mamy świetnie dobraną i przygotowaną grupę - stwierdza Pliński.

A my czekamy na opowieści z cyklu ''Co robiliśmy nocami w Turcji '' w wydaniu kolejnych siatkarzy. Koniecznie z załączeniem informacji o tożsamości współlokatora. No co, nie mówcie, że Was też nie interesuje kto z kim mieszka podczas wyjazdów. Póki co rozwiązujemy drugą dzisiejszą zagadkę, a więc to, jak siatkarze świętowali mistrzowski tytuł. Z pomocą znowu przyjdzie nam Daniel Pliński.

- Impreza? Nie bawiliśmy się, bo późno wróciliśmy do hotelu. Spać się jednak nie położyliśmy, bo o 5 rano czekał nas wyjazd na lotnisko. To była więc nie tyle impreza, co świętowanie sukcesu i wspólna rozmowa. Alkoholu dużo nie było, czuliśmy zbyt duże zmęczenie fizyczne i psychiczne - wyjaśnia.

Zawsze wydawało nam się, że w tych dwóch właśnie sytuacjach alkohol jest jak najbardziej wskazany (oczywiście, tylko i wyłącznie dla osób pełnoletnich). Być może jednak niekoniecznie wtedy, kiedy ma się w perspektywie lot i kilkadziesiąt godzin osławionych wywiadów, autografów i wizyt w zakładach pracy. No cóż, skandalu w wydaniu naszej siatkarskiej kadry raczej się nie doczekamy. I chyba dobrze, prawda?

ruby blue

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.