Wzruszający Totti

Uwaga, bez tony chusteczek i zdjęcia klaty się nie obejdzie.   

Wszyscy samozwańczy romantycy tego świata mogą dziś się schować! Dziś po południu byłyśmy świadkami najpiękniejszego, najbardziej wzruszającego i do cna rozmiękczającego nasze wrażliwe serca (sorry, Becks, ale nawet twoja serenada pod balkonem naszej redakcji przy tym blednie) wyznania miłości, jakie miałyśmy szczęście w naszym ciachowym życiu usłyszeć. Miłości nieskończonej, bezwarunkowej i, na szczęście, jednak odwzajemnionej. Nie jest to niestety co prawda uczucie żywione do Ciach, ale do czegoś (prawie że) równie pięknego i tego godnego - AS Romy .

To, że Totti Romę kocha, a ona kocha jego, to rzecz najbardziej oczywista, ale patrząc na wszystkie ruchy na rynku transferowym w ostatnich miesiącach nie spodziewałyśmy się, że jeszcze biegają po murawach tacy piłkarze, którzy w imię miłości i oddania dla klubu są w stanie postawić swoje szczęście - wysokość pensji i stan konta - na drugim planie. A jednak takie jednostki istnieją i są całkiem przystojni, jak na przykład nasz Francesco.  

Legenda "Giallorossich", zdając sobie sprawę z kryzysu finansowego boleśnie nękającego włoską piłkę, postanowiła bez zbędnych dyskusji przyjąć złożona przez włodarzy klubu propozycję nowych, niższych zarobków. Totti na dniach ma podpisać nowy kontrakt łączący go z Romą, z datą ważności do 2014 roku, zapewniający nam oglądanie go w żółto-czerwonych barwach aż do jego 38. urodzin. Z tą jednak różnicą, że w przeciwieństwie do poprzedniej, nowa umowa ma opiewać na kwotę "zaledwie" 4 mln euro za sezon. Dokument czeka już podobno na zainteresowanego w biurze prezesa klubu, Rosseli Sensi, i wystarczy tylko jego mały, zgrabny podpis, by wszedł w życie.

I możecie mówić, że 4 mln to i tak bardzo dużo, że kilka tysięcy mniej nawet mu różnicy nie zrobi, ale dobrze zapamiętajcie sobie ten gest, drogie dziewczynki, bo znając maniery dzisiejszych gwiazd futbolu, już za kilka lat możecie wspominać ten wzruszający czyn z rozrzewnieniem, że kiedyś w starych, dobrych czasach, był taki jeden seksowny piłkarz, dla którego klubowe barwy znaczyły coś więcej niż źródło dochodu. Franscesco, jesteśmy z ciebie niezwykle dumne, kochany, a jeżeli to jeszcze w ogóle możliwe, uwielbiamy cię jeszcze bardziej.  

I nie pozostaje nam nic innego, jak: AS Romo, najszczersze wyrazy zazdrości...

Marina

*** A w ogóle to koleżanka Romka musi mieć coś w sobie, bo mężczyźni wariują na jej punkcie. Luciano Spalletti, były trener rzymskiej ekipy, który niedawno podał się do dymisji, z uwagi na bardzo kiepską kondycję finansową Romy zrezygnował z wynagrodzenia, przysługującego mu jeszcze przez długi, długi czas. Coż, najwidoczniej miłość do Romy sporo kosztuje.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.