Powiedzmy sobie szczerze: każda z nas zadawała sobie to pytanie: jak Go spotkać? jak dostać się w strefę promieniowania jego uroku? Co zrobić by zatrzymać go na dłużej?
Na szczęście profesorki z Instytutu Ciachologii stosowanej opracowały listę (prawie) niezawodnych sposobów na dorwanie obiektu Waszych westchnień.
Sposób pierwszy - "Na chama", czyli "na desperatkę "
Sposób wbrew pozorom całkiem prosty lecz nieco ryzykowny. Można wprawdzie dotknąć, uściskać, a czasem nawet pocałować ciacho...
...trzeba jednak liczyć się z przykrymi konsekwencjami - nas może uściskać ochrona, a nasze obciachowe zdjęcia obiegną internet:
Nie od dziś wiadomo, że gwiazdy mają ciężką. Co i rusz wyskakują na nich młode dziewczyny w strojach nieprzyzwoitych i chcą się przytulać. Tutaj Michael Phelps na MŚ w Rzymie.
Choć z drugiej strony może to być przepustką do sławy...
Sposób drugi: na meczu
Banalne i mało finezyjne, w dodatku niezbyt satysfakcjonujące - raczej podrażnia nerwy niż zaspokaja dręczącą nas tęsknotę. Przekonała się o tym jedna z ciachowych redaktorek, od której Totti był swego czasu tak blisko...
...a jednak tak daleko...
Nie polecamy : w Polsce i we Włoszech - wysokie płoty i barierki,
Może się udać : w Anglii. Jeżeli masz dobre bilety i odpowiednio się ubierzesz (a raczej rozbierzesz) może Cię spotkać nawet coś takiego:
Sposób trzeci: na ulicy
Wymaga cierpliwości, orientacji w terenie i sporej dawki szczęścia. Jeżeli jednak znacie odpowiednie ulice i wiecie, gdzie się włóczyć wieczorami, możecie jak ta szczęściara spotkać Ikera...
PRISMA
Polecamy wtedy symulowanie złamanego obcasa, albo udawanie kompletnie zagubionej turystki.
Sposób czwarty: "na dziennikarkę sportową"
W ten sposób reporterka Canal+ Daria Kabała poznała i pokochała z wzajemnością bramkarza Arkadiusza Malarza . Sposób wydaję się więc dosyć dobry, a przynajmniej stwarzający wiele okazji do spotkań z ciachami, ale wyjątkowo trudny do realizacji w naszym kraju, w którym dziennikarki sportowe można policzyć na połowie palców jednej ręki...
Sposób piąty: "na wolontariuszkę"
Łatwiejszy do realizacji niż sposób "na dziennikarkę" zwłaszcza w kontekście nadchodzącego Euro 2012. W podobny sposób poznał swoją żonę Alessandro Nesta. Nie gwarantujemy Wam jednak, iż będziecie miały tyle szczęścia.
Sposób szósty: "na właściwy zawód" Manikiurzystką była kiedyś żona Stevena Gerrarda, jako fryzjerka, zwłaszcza w Madrycie miałabyś szansę na bliskie spotkania z Cristiano Ronaldo
.
lub Sergio Ramosem:
tudzież samym Nando , a będąc masażystką... miałabyś drugą po naszej najlepszą pracę na świecie...
Sposób siódmy: "na trenera"
No dobra, przyznajemy: byłabyś precedensem. Ale skoro mężczyźni mogą trenować siatkarki, koszykarki i różnego rodzaju sportsmenki, dlaczego kobieta nie mogłaby zostać selekcjonerem na przykład kadry narodowej? Co więcej, stawiamy śmiałą tezę, iż pod wodzą naszej różowej myśli szkoleniowej biało - czerwoni zaszliby co najmniej do finału Mistrzostw Świata... Już widzimy siebie w gustownym szaliku (zgadnijcie jakiego koloru) mówiące zmysłowym głosem: "Marcin, dostanie Ci się bura w szatni od Ciachowej Trenerki, wiesz za co?"...
Sposób ósmy: "na WAG"
Wymagane: determinacja, farbowane włosy, długie nogi, silikon tu i ówdzie, IQ nie wyższe niż 150, osobowość - fakultatywnie. A tak serio to: któraś z Was wie jak to zrobić? Czekamy na maile...
Sposób dziewiąty: na menedżerkę
Trudne, bo zawód ten również zdominowany jest przez mężczyzn, szlak jednak został już przetarty. Niejaka Nuria Bermudez , certyfikowana agentka FIFA, jest jednocześnie seryjną WAG, byłą już żoną Daniela Guizy i jego menedżerką. Ma podobno "na koncie" połowę składu Realu Madryt, Davida Beckhama i Cristiano Ronaldo, a także rozbierane sesje i nieudaną karierę piosenkarską.
Sposób dziesiąty: za pieniądze
Jeśli będziesz miała ich wystarczająco dużo, możesz kupić sobie klub pełen Superciach (jak Roman Abramowicz), albo trochę mniejszy ale z potencjałem (jak szejkowie z Dubaju), albo zupełnie mały i kameralny - ostatnio Real Mallorca "poszedł" za "zaledwie" 4 miliony euro, czyli tyle, ile można czasem wygrać w totolotka. To co, gramy?