Jaime Alguersuari już oficjalnie w Formule

I to jako najprawdziwszy kierowca, a nie żaden tester.   

Stało się. Nie tak dawno cieszyłyśmy się, że hiszpański piegus wkrótce zawita w najelitarnijeszej z elitarnych serii wyścigowych, ubolewając przy tym nieco, iż status kierowcy testowego nie pozwala na zbyt wiele w kwestii rozkoszowania się estetycznymi aspektami formularza. Już wtedy pojawiały się plotki, dające nadzieję na lepsze jutro. Mówiono także, że jakoby zniecierpliwieni brakiem wyników swojego kierowcy podstawowego włodarze Toro Rosso chcieli się go pozbyć. Dnia wczorajszego spekulacje się potwierdziły i Sebastian Boudrais, francuski kierowca o wyglądzie intelektualisty, jak zwykł go określać nasz ulubiony formułowy komentator telewizyjny,  nie jest już kierowcą teamu. Od kolejnego wyścigu, a więc Grand Prix Węgier, które odbędzie się już w nadchodzący weekend, za kierownicą bolidu Toro Rosso zasiądzie Jamie Alguersuari o wyglądzie no-wiadomo-jakim. Przy okazji, Hiszpan ustanowi nowy rekord, debiutując w Formule jako najmłodszy kierowca w historii dyscypliny. Świeży rekord będzie od przyszłej niedzieli wynosił 19 lat i 125 dni.  

- Zdaję sobie sprawę, że staję w obliczu bardzo trudnego zadania, ponieważ wejście do Formuły 1 nie jest łatwe. Dołączenie do F1 w środku sezonu jest jeszcze trudniejsze, a zrobienie tego bez żadnych testów, jeszcze bardziej komplikuje sprawę. Ale już czuję, że dostaję świetne wsparcie od zespołu, który ma reputację świetnych opiekunów nowych kierowców- tak o swojej wielkiej szansie mówi Jaime. A silne wsparcie dostaniesz młodzieńcze nie tylko od zespołu, bez obaw.

Jest jednak osoba, która nie podziela naszego entuzjazmu i tak na dobrą sprawę, wcale nie trudno się jej dziwić. Negatywny bohater całej historii, Sebastian Boudrais, zapowiedział, że tak tej sprawy nie zakończy i rozważy podjęcie kroków prawnych przeciw swojemu byłemu już pracodawcy, który miał rzekomo złamać warunki kontraktu. Niby trochę ma racji i nieco nam go szkoda, no ale, halo, teraz mamy Jaime.

ruby blue

Więcej o:
Copyright © Agora SA