Polacy przegrywają z Finlandią, Rosją i Szwajcarią

Ogólnie nie jest za różowo. Biało - czerwono też nie. Wy też nie lubicie poniedziałków?  

Miniony weekend zdecydowanie nie należał do fanów polskiego sportu w jakimkolwiek wydaniu. W siatkówkę z Finlandią ugraliśmy zaledwie seta . W beach soccera przegraliśmy z Rosją 4:5, a ze Szwajcarią 2:11. Tak, ze Szwajcarią. W beach soccera. W piłkę plażową. Plażową. Widział ktoś kiedyś plaże w Szwajcarii?

Ale zacznijmy od początku, czyli od feralnej Finlandii. Nas po spotkaniach z Finlandią zawsze bolała głowa, ale od dziś pijemy tylko Wyborową, albo Wenezuelską jeśli taka istnieje. Nawet słodka buźka Grzesia Łomacza nie jest w stanie nam osłodzić goryczy porażki, zwłaszcza, iż to ten pięknolicy rozgrywający walnie się do niej przyczynił. O jakże gorzko pobrzmiewają teraz w uszach nasze zeszłotygodniowe zachwyty nad Finami - bohaterami. O jakże bolesne są wspomnienia roześmianego Zbigniewa B.! I pomyśleć, że jeszcze tydzień temu naszym jedynym zmartwieniem był wąs Michała Bąkiewicza! Teraz pozostał nam tylko głuchy jęk, rzewny płacz i donośne zgrzytanie zębami...

W naszym pochmurnym (emocjonalnie, nie atmosferycznie), pełnym dziegciu (co to właściwie jest dziegć ?) weekendzie znalazła się jednak mała łyżeczka miodu. Wyobraźcie sobie, że polska reprezentacji w piłce plażowej pokonała Włochy 2:1. Miłe złego początki,po tym oszałamiającym sukcesie nastąpiły wzmiankowane wyżej klęski z Rosją i Szwajcarią. Z Rosją walczyliśmy zacięcie jak nigdy, a przegraliśmy... zresztą same wiecie... Potem Szwajcaria postanowiła, że to ona będzie spritem, a my San Marino i zrobiła z czterech literek naszych chłopców jesień średniowiecza. A mogło być tak pięknie: plaża, morze, opalone na złoto, bosonogie ciacha, przewrotki, triki, wymiana koszulek... niestety, nawet rozrywkowe i wakacyjne dyscypliny sportu muszą nas przyprawiać o skurcze żołądka, ataki bezsilnej furii i melancholijną zadumę nad ciężkim, polskim losem...

P.S. Zdjęcia z turnieju piłki plażowej w Lignano możecie obejrzeć tutaj.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.