Dzień trzeci, a właściwie czwarty Pucharu Konfederacji, nie obfitował w epickie porywy i heroiczne batalie. Hiszpanie lekko, zwiewnie i bez wysiłku awansowali do półfinału, pokonując drużynę Iraku 1:0. Tym, który dokonał formalności był David Villa. No dobra, a teraz chwila prawdy - nie było tak znowu bez wysiłku. Trochę się musieli z tym Irakiem namęczyć, ale w końcu my (a raczej nasza reprezentacja) najlepiej wiemy, że to przeciwnik nie do lekceważenia, prawda?
Blisko awansu są też gospodarze - RPA. Nowozelandczycy spełnili swoją rolę chłopców do bicia i bez mrugnięcia okiem przegrali 0:2. Współczujemy im serdecznie, bo dobrze wiemy jak to jest przegrać z RPA. A Nowej Zelandii polecamy skupienie się
, w której radzą sobie nader ciachowo...
Dziś dalszy ciąg zmagań, a my liczymy na rozwiązanie się worka z golami i sznureczków od spodenek piłkarzy. Brazylia gra z USA, Egipt z Włochami. Jeżeli Brazylijczycy będą tak nakręceni, jak z Egiptem, a Egipt tak, jak z Brazylią, a Włosi...tak czy inaczej będzie gorąco i będzie bramkowo. Taką przynajmniej mamy nadzieję. W końcu w tym klimacie nie sposób zbyt długo wytrzymać w koszulce...(i tak, wiemy, że tam teraz jest zima, ale podejrzewamy, że i tak może być cieplej niż latem w Polsce).
rybka