Nadal (nareszcie) pokonany

I to w jakim stylu, i to przez kogo.  

Jak już wielokrotnie powtarzałyśmy, nie straciłyśmy nagle sympatii do Rafy Nadala, ale jego ciągle zwycięstwa stały się już nudne, a czasami wręcz irytujące. Sprawy w swoje ręce postanowił wziąć wreszcie nie kto inny, jak jego wieczny rywal i świeżo upieczony małżonek (Mirki, nie Rafy), Roger Federer. Lepszego miejsca i sposobności na wzięcie srogiego rewanżu za Australian Open Szwajcar nie mógł sobie wymarzyć. Przełamanie tryumfalnej passy Nadala nastąpiło bowiem w finale turnieju ATP w Madrycie, a więc przed jego własną publicznością i na ulubionej mączce.  Choć trudno w to uwierzyć, to dopiero druga w historii pojedynków tenisistów wygrana Rogera na tej właśnie nawierzchni. No cóż, małżeństwo służy niektórym najwyraźniej. W to dopiero trudno uwierzyć.

Tymczasem do drobnej utarczki słownej doszło pomiędzy inną dwójką czołowych tenisistów, Andym Murray'em i  Novakiem Djokoviciem. Ten drugi nie może przeboleć tego, że młody Brytyjczyk odebrał mu 4. miejsce w rankingu, mimo że Serb dotarł w ostatnim czasie aż do trzech finałów turniejów ATP, z czego jeden - w Belgradzie z Łukaszem Kubotem (chlip) - wygrał. Nole uważa, że to wszystko przez niesprawiedliwy system przyznawania punktów rankingowych. Andy postanowił do sprawy się odnieść i skomentował, że Novak ma zawsze jakieś problemy, tym razem padło na ranking. Murray zauważa jednocześnie, że owszem, Serb ma ostatnio dobry okres, co go cieszy (akurat), ale przez pierwsze trzy miesiące sezonu, to on grał o niebo lepiej.

Atmosfera przed zaczynającym się już za tydzień Roland Garros jest wiec nader rozgrzana.

ruby blue

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.