David Villa nie chce iść do Manchesteru City

Ani w ogóle opuszczać słonecznej Hiszpanii.   

Niedawno zalewałyśmy się łzami na wieść o złej sytuacji finansowej Valencii i  co raz bardziej prawdopodobnych przenosinach Davida do klubu szejków. Dziś przyszedł czas na otarcie łez, a właściwie ociera nam je sam zainteresowany, oświadczając, że nie ma zamiaru nigdzie się ruszać.

Szejkowie ostrzyli sobie apetyty na Davida już zimą , jednak transfer nie doszedł do skutku. Niezrażony tym faktem menedżer The Citizens postanowił ponowić ofertę i ściągnąć Villę w letnim okienku transferowym. Sprzyjać temu miała złą sytuacja finansowa Valencii i desperackie pragnienie właścicieli klubu ściągnięcia na City of Manchester Stadium jakiegoś sławnego nazwiska. Podobno były rozmowy, ustalenia, wstępna zgoda i bohaterskie poświęcenie Villi dla ukochanego klubu. Podobno zaoferowano 40 milionów funtów. Tymczasem agent piłkarza Jose Luis Tamargo bardzo wyraźnie oznajmił, iż jego klient nie chce opuszczać Hiszpanii. "To nie jest kwestia pieniędzy" - powiedział Tamargo. No właśnie, to nie jest kwestia pieniędzy, tylko miłości do klubu, wierności barwom i alergii na angielską pogodę. I może szejkowie by się w końcu nauczyli, że piłkarze to nie batoniki z supermarketu.

Wszystko to bardzo by nas cieszyło, gdyby nie bardziej niż zła sytuacja Valencii. Nie tylko finansowa, ale i sportowa. Klub Villi i Davida Silvy zajmuje w hiszpańskiej tabeli dopiero 7. miejsce, odpadł z Pucharu Króla i Pucharu UEFA, a wczoraj zaledwie zremisował ze słabszym Recreativo Huelva. Trochę nas to martwi, bo nie wyobrażamy sobie europejskich pucharów bez hiszpańskich "Nietoperzy". Ale skoro Villa zostaje, wierzymy, że wszystko jakoś pójdzie dobrze i uskrzydlona tym Valencia odnajdzie zagubioną gdzieś dobrą passę.

rybka

Więcej o:
Copyright © Agora SA