Skontaktuj się z nami
Nasi Partnerzy
Inne serwisy
Skontaktuj się z nami
Nasi Partnerzy
Inne serwisy
Od niej też zaczniemy, choć zamiast podpowiedzi będzie zmyła numer jeden, gdyż charakterystyczne nakrycie głowy widziane było nie we wczorajszym konkursie w Kuopio, a w weekendowych zawodach w Lahti. Dumnie na podium prezentował ją zwycięzca ówczesnych zawodów. Więcej podpowiedzi już chyba nie trzeba? A więc właścicielem cudacznej czapy jest oczywiście Gregor Schlierenzauer. I wcale się nie śmiejemy, bo widok austriackiego skoczka w nakryciu głowy wyposażonym w pompon niewiele mniejszy od drewnianego talerza, mniemamy trofeum, trzymanego przezeń w ręce, uznajemy za żaden inny jak tylko pocieszny i w naturze swej pomponiastej uroczy. A już na pewno, lepszy pompon niż kiełbasa .
Czapka na długo jednak szczęścia nie przyniosła, bo we wczorajszych zawodach Gregor zaliczył swój najgorszy występ w sezonie, zajmując dopiero 10 miejsce. Choć fakt faktem, na fińskiej skoczni niemiłosiernie wczoraj wiało, a i 234 renesans formy przeżywają skoczkowie japońscy- warunki nie sprzyjały. Nie było tym samym na podium w dniu wczorajszym żadnych czap, były za to dobrze znane choć długo tam nie widziane wąsy. Nie inaczej, swój wielki comeback do najlepszej trójki zawodów Pucharu Świata zaliczył Adam Małysz. A styl w jakim tego dokonał, awansując z zajmowanej po pierwszej serii dwunastej pozycji na trzecią budzi w nas respekt i, mimo wszystko, poczucie zażenowania, że nad takie wyczyny przedkładamy czapy. No ale, no spójrzcie tylko na nią, czy ta czapa może kłamać?
ruby blue