Skra jedną nogą w półfinałach, Giba z ręką w szpitalach

Zwycięska passa polskich siatkarskich drużyn w europejskich pucharach trwa w najlepsze i końca jej nie widać.  

To był dziwny mecz. Przynajmniej ze trzy razu w jego trakcie, Ciacha, kibicie zgromadzeni w bełchatowskiej hali i sami pewnie siatkarze Skry, przekonani byli o tym, że zwycięstwo mają już w kieszeni. Za każdym razem jednak asy z kieszeni i innych rękawów wyciągali gracze rosyjscy skutecznie odkładając egzekucję. Tak też było w czwartym, wydawać by się mogło ostatnim secie, w którym  przy stanie 8:4, a w całym meczu 2:1 dla naszych, już zrelaksowane zaczęłyśmy się zastanawiać czy grający z numerem 1 w drużynie przeciwnej Denis Karinin podoba nam się dlatego, że a) jest przystojny, b) zaczyna nam się robić Rosjan żal, c) nasz wzrok po całodniowym wpatrywaniu się w monitor nie jest już pierwszej świeżości. I kiedy kolejnej refleksji miałyśmy już poddawać tym razem to, czy Michała Bąkiewicza lubimy na tyle, żeby uchować przed rubryką ''fatalne fryzury'' jego ''daszek'' z włosów nad czołem, brutalnie na ziemie sprowadzili nas zawodnicy Iskry, którzy nie dość, ze odrobili straty, to jeszcze bezczelnie wygrali tego seta i doprowadzili do tie-breaka.  A ten, po nie zawsze korzystnych dla nas zwrotach akcji zakończył się ostatecznie zwycięstwem Bełchatowian 17:15. Uff.

Porażka okazała się być podwójnie bolesna dla wielkiej gwiazdy rosyjskiej drużyny, Brazylijczyka Giby, który tak pokiereszował sobie lewą rękę w trakcie meczu, że jak sam zapowiedział, bez wizyty w szpitalu się nie obędzie. Do wesela rewanżu się pewnie zagoi. A ten już za tydzień.

A już dziś wieczorem dla kibiców siatkówki i siatkarzy kolejna gratka- starcie drużyny z Częstochowy z Włoskim Trentino z Michałem Winiarskim w składzie. Oj będzie się działo. Trzymamy kciuki - dała Wam przykład Skra  jak zwyciężać macie. Ole!

ruby blue

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.