Z cyklu "Niegrzeczni chłopcy": Michael Phelps szuka schronienia w nocnym klubie

Ale jeżeli myślicie, że Michael Phelps chodzi do klubów ze striptizem bo jest rozpustny i zepsuty, to się mylicie. On "po prostu chowa się przed fotoreporterami".   

Multimedalista z Pekinu zwany "człowiekiem - delfinem" okazuje się być całkiem pojętnym chłopcem. Niedawno świat obiegło jego zdjęcie z fajką do palenia marihuany , wpędzając go w małe (jak się okazało) tarapaty. Michael wyciągnął jednak wnioski z tamtego zdarzenia. Czy wnioski te brzmią: nie pal marihuany - tego nie wiemy, wiemy natomiast, że na pewno brzmią: unikaj paparazzich. Czyli po pierwsze: ze swojego domu uczyń twierdzę, zasłaniając wszystkie okna, a po drugie: pojawiaj się tylko w miejscach, do których wścibscy fotografowie nie mają wstępu. Na przykład w Las Vegas, w klubie ze striptizem. Za całą sprawą znów stoją niecni towarzysze Michaela - ci sami, źli studenci od marihuany. Tym razem zaciągnęli go do miejsca o podejrzanej reputacji, gdzie na naszego mistrza czyhały wyuzdane, prowokujące tancerki.

Gdybyśmy były chłopakami z Po bandzie pewnie strasznie współczułybyśmy Michaelowi, że jest tak zaszczuty przez paparazzich, iż musi szukać schronienia wśród tancerek go-go. Pewnie nawet urządziłybyśmy jakąś akcję solidarności z mistrzem olimpijskim udając się do miejscowego baru i przykuwając do rury w geście protestu przeciw tak podłemu traktowaniu Michaela przez dziennikarzy. Jesteśmy jednak Ciachami, i chociaż nie miałybyśmy nic przeciwko samemu Phelpsowi tańczącemu na rurze, to jego zachowanie stanowczo potępiamy, oprotestowujemy i wykluczamy go (do czasu złożenia samokrytyki na naszych łamach) z klubu ciach uwielbianych i pożądanych.

Cała ta sprawa rzuca nowe światło na postępowanie niektórych sportowców. Okazuje się, iż do rozmaitych dyskotek, klubów i innych przybytków o podejrzanej proweniencji ciągnie ich nie zamiłowanie do uciech doczesnych i konieczność pozbycia się rezerw walutowych, ale potrzeba azylu, schronienia, i wytchnienia - a wszystkiemu winni oczywiście paparazzi.

rybka

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.