Artura, do którego - mimo jego nagannych, karygodnych wyskoków - wciąż żywimy nieuleczalną, nieszczęśliwą miłość. A skoro nie ma miłości bez zazdrości, skręcamy się teraz w mękach pożądania cudzego na wieść o wygodnym gniazdku, jakie nasz niegrzeczny ptaszek wije sobie ze swoją nową gołąbeczką i jej pisklęciem. No dobrze, ale starczy tych ornitologicznych metafor, przejdźmy do brutalnych faktów.
Jako że wścibscy paparazzi nie dawali mu spokoju w dotychczasowym mieszkaniu w jednej z dzielnic Glasgow, Boruc postanowił poszukać spokojniejszego lokum i jak każdy szanujący się piłkarz z Wysp sprawić sobie dom na przedmieściach.
Dom ów położony jest w Bearsden, pochodzi z 1878 roku, posiada dwie łazienki, cztery sypialnie, ogromny salon i piękny ogród. Cena - ponad 7 milionów złotych. Pośredniczący w transakcji agent nieruchomości zapewnia, iż jest to rezydencja iście królewska (w końcu miano "Króla Artura" zobowiązuje), z gatunku tych, w jakich mieszkają najznamienitsze osobistości Szkocji i całej Wielkiej Brytanii. No cóż, pochwalamy roztropność ekonomiczną Artura: złoty słabnie, a nieruchomość to zawsze nieruchomość. Jesteśmy też dumne z dobrego gustu naszego bramkarza, jednak gdy pomyślimy, kto będzie razem z nim przechadzał się po tych pokojach i o tym, że to nie będziemy my...Z drugiej strony cieszmy się, iż Holy Golie póki co lokuje kapitał w nieruchomościach, a nie na przykład w drogiej biżuterii .
Bardziej nawet jednak niż sama lokatorka wspaniałej rezydencji martwi nas coś innego. Skoro "Arczi" kupuje sobie dom w Szkocji, czyżby oznaczało to, że zamierza zostać tam na dłużej? Czy to koniec marzeń o Barcelonie, Milanie, Arsenalu albo przynajmniej Newcastle? Mimo wszystko, mamy nadzieję, że nie, a nawet jeśli, to...przecież i tak będziemy go kochać.
A na pocieszenie, porozkoszujmy się dobrym występem Artura w niedzielnych derbach Glasgow:
rybka