Z cyku: Ciacho po polsku - Marek Saganowski

Umówmy się: nastały czasy  kryzysu gospodarczego, korupcji w PZPNie,  zima na dworze trwa w najlepsze, a nasi piłkarze w ligach zagranicznych albo siedzą na ławkach, albo jak nie siedzą, to i tak nic nie grają. Ale my zamiast narzekać, będziemy wychwalać tych, co są na fali. Marek Saganowski - człowiek co się bramkarzom nie kłania.   

Jesienią Marek uratował honor Polaków strzelając pierwszego polskiego gola w Lidze Mistrzów od 1323 dni  i to nie byle komu, bo samemu Villarealowi (a konkretnie Diego Lopezowi). Było to jeszcze w barwach duńskiego Aalborga, do którego był wypożyczony z angielskiego Southampton.

Po powrocie do angielskiej Championship nie zapomniał jak się strzela, mimo że jego klub zmierza w stronę degradacji z Championship. Ostatnie tygodnie nie były dla "Świętych" zbyt różowe, ale za to dla Sagana - jak najbardziej. W tym roku strzelił już cztery gole, w tym niezwykle cennego na wagę remisu .

Kiedy Marek nie gra i nie strzela to zajmuje się, niestety, swoją żoną i dwoma synkami, a przywiązanie do nich podkreśla na każdym kroku . Sprawa jest o tyle beznadziejna, że z żoną jest już od podstawówki, co po raz kolejny udowadnia słuszność tezy, że żeby zostać WAG trzeba zacząć się rozglądać już w przedszkolu. Na pocieszenie, na żonie i dzieciach rodzina Marka się nie kończy i ma on jeszcze bardzo utalentowanego brata Bogusława - futsalistę, reprezentanta Polski w piłce plażowej i niezłe ciacho . Ciacha doceniają też szlachetne serca Sagana i jego żony, którzy angażują się w różne akcje charytatywne .

Kariera Marka zaczęła się w łódzkim KS, potem było tourne po Zachodzie (Feyenord, Hamburger SV), Polsce (ŁKS, Orlen Płock, Odra Wodzisław i Legia Warszawa) i znowu Zachodzie (Vitoria Guimaraes, Troyes AC, Southampton). W międzyczasie miał przerwę spowodowaną poważnym wypadkiem motocyklowym - nie wpłynęło to jednak na jego fascynację żelaznymi rumakami. Nie wiemy, czy ma Harleya, ale jesteśmy pewne, że chciałby mieć. Jeżeli więc macie jakiegoś na zbyciu, to wiecie, gdzie się zgłosić.

Na koniec oczywiście filmik - żeby nie być gołosłownym w zachwalaniu talentów naszego reprezentanta:

rybka

Więcej o: