Australian Open nie zdążył się jeszcze na dobre rozkręcić, a my już mamy solidnego kandydata do tytułu posiadacza najgorszej fryzury na turnieju (z ostatecznym werdyktem wstrzymamy się do czasu, kiedy w pełnej krasie zaprezentuję się nam David Nalbandian). Kanadyjczyk dokonał zresztą nie lada wyczynu, bo jego fryzurowe dziwolągi wypatrzyłyśmy w trakcie meczu pierwszej rundy australijskiego turnieju z innym antybohaterem fatalnych fryzur, tudzież fatalnych braków jakiekolwiek fryzury - Jamesem Blake'em i w starciu tym górą zdecydowanie był Frank. W samym spotkaniu Amerykanin nie dał szans rywalowi z Kanady, pokonując go dość gładko w trzech setach (6-4, 6-3, 7-5).
Zaintrygowane Ciacha ruszyły tropem fryzur Kanadyjczyka, a rezultaty naszego dziennikarskiego śledztwa zdają się ostatecznie potwierdzać zbrodnie tenisisty. Gdyby ktoś jeszcze w nią powątpiewał, oto dowody:
Tak prezentował się Frank podczas ubiegłorocznych Igrzysk Olimpijskich w Pekinie. Komentarz uznajemy za zbędny. Tu z kolei fryzura Kanadyjczyka kilka tygodni wcześniej w trakcie turnieju na trawiastych kortach Wimbledonu:
Frank Dancević w Wimbledonie w 2008 roku REUTERS/ALESSIA PIERDOMENICO
Wychodzi na to, że fryzura tenisisty w wydaniu najnowszym- australijskim i tak nie jest najgorsza. A najsmutniejsze w całej tej dramatycznej historii jest to, że Frank to całkiem przecież przystojny chłopiec.
GETTY IMAGES/Junko Kimura
Choć musimy też niestety stwierdzić, że fatalnej fryzury nie rekompensuje słodziuchny uśmiech tenisisty. Choc nie, poczekajcie, moze jednak rekompensuje.
ruby blue