Brooklyn Beckham i jego bryka

Czym bawi się mały Beckham? Drewnianymi klockami? Plastikowymi samochodzikami? Gdzieżby - ma własne, najprawdziwsze Porsche.   

Nigdy nie miałyśmy wątpliwości, że David dobrym ojcem jest i o swoje pociechy dba jak mało kto. Nie tylko więc zabiera swoje dzieci na mecze koszykówki , pisze dla nich książki , ale również - i tu pewna konsternacja - kupuje dla nich samochody warte, bagatela, 50 000 funtów.

Po co dzieciom takie zabawki? Tego nie wiemy, ale najwyraźniej państwo Beckham doszli do wniosku, że Brooklyn, który skończył już dziewięć lat, jest wystarczająco duży, by mieć własny samochód. Kupili mu zatem piękne, srebrne i - co najważniejsze - najprawdziwsze Porshe (oczywiście dostosowane do rozmiarów właściciela). Teraz najstarsza latorośl Beckhamów nie będzie już skazana na nudną przejażdżkę na tylnym siedzeniu w aucie rodziców, ale wreszcie - mimo, że nie ma jeszcze prawa jazdy - sam będzie mógł zasiąść za kierownicą. Niestety, nie wiemy z jaką maksymalną prędkością będzie mógł pędzić mały Brooklyn, ale pewne jest, że po autostradzie nie poszaleje. Póki co będzie musiał się więc ograniczać się do parków i terenów rezydencji Beckhamów.

Nie mamy jednak wątpliwości, że gdziekolwiek się ze swoją furą nie pokaże, zawróci w głowie niejednej koleżance. Szkoda tylko, że jego samochodzik nie ma miejsca dla pasażera i nie będzie mógł zabrać na przejażdżkę żadnej z nich - no chyba że będą biegły za samochodem, w co, niestety, jesteśmy skłonne uwierzyć.

bint

Więcej o:
Copyright © Agora SA