Ciacho Dnia: Trochowski, kolejny polska nadzieja niemieckiej reprezentacji

Podobno w Polsce rodzi się tyle samo talentów piłkarskich co w innych krajach. Może to i prawda, ale cóż z tego, skoro zaraz po urodzeniu wyjeżdżają do Niemiec? W ten sposób pożegnaliśmy już Podolskiego, Klose a teraz i możemy powiedzieć smętne "Żegnaj" również Piotrowi Trochowskiemu.   

Cóż, dziś możemy już tylko płakać nad rozlanym mlekiem. Niestety w przypadku Trochowskiego rzeczywiście jest nad czym, bo to i niezłe ciacho, i prawdziwy piłkarski talent. Ale jeszcze kilka lat temu, kiedy nikomu nieznany Piotrek Trochowski był tylko dobrze zapowiadającym się zawodnikiem, jego matka próżno słała listy do PZPN-u z prośbą o zaproszenie syna na konsultacje. Nikt nie zechciał jej nawet odpowiedzieć. Na nasze nieszczęście, Niemcy okazali mu większe zainteresowanie i dziś zbierają tego owoce (my zresztą również - tylko takie mocno nadgniłe). W ostatnim, dodajmy niezwykle ciężkim, meczu eliminacyjnym MŚ 2010 stoczonym z Walią dzięki Trochowskiemu Niemcy uzyskali trzy punkty. Tym cenniejsze, że wydarte niemal cudem, w 72 minucie, kiedy wydawało się już, że możliwy jest tylko remis. Trochowski dał swojej drużynie to, o czym my, po spotkaniu ze Słowacją, możemy tylko marzyć - zwycięstwo.

Nic więc dziwnego, że , tak jak swego czasu Podolski, tak i Trochowski staje się bohaterem naszych zachodnich sąsiadów. Z pewnym rozczarowaniem zauważyli tylko, że tak samo jak Podolski, Piotr nie śpiewa niemieckiego hymnu. I tu, musimy przyznać, zaczyna się najciekawsza historia - zapytany bowiem o przyczyny takiego zachowania Trochowski odpowiedział podobno, że słysząc niemiecki hymn zaczyna odmawiać modlitwę "Ojcze Nasz". Reakcja, jakkolwiek zaskakująca, wydaje się jednak całkiem słuszną. Bo i my widząc Poldiego czy Trochowskiego w niemieckiej reprezentacji wznosimy oczy do nieba i pytamy - dlaczego?

Odpowiedź znają pewnie tylko panowie z PZPN-u a szkoda, bo teraz, podobnie jak Lukasowi, pozostaje nam tylko życzyć Piotrkowi, aby nigdy nie musiał ukrywać radości ze strzelonych bramek.

bint

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.