Najciekawsze fotki i podsumowania z piłkarskiego weekendu

Kolejny weekend zwykłej ligowej rutyny za nami i przyznać trzeba, że troszeczkę zaczyna nam brakować emocji charakterystycznych dla rozgrywek na wysokim szczeblu. Z braku laku, znajdujemy jednak inne powody do emocjonowania się: a to fatalna fryzura Fabregasa, a to naburmuszone miny Jose Mourinho, a to naga klata Ronaldinho, który nareszcie - po raz pierwszy od bardzo długiego czasu - zdobył dla swojego klubu gola. I Was zapraszamy do wspólnych ekscytacji.  

Oto parę wniosków z przglądu zdjęć:

1. Liga angielska: Cesc Fabregas może i wygląda w swoich nowych, nażelowanych włosach zupełnie do niczego, ale ze względu na długotrwała tradycję sympatycznych uczuć wobec tego gracza, przykro nam patrzeć, jak on i jego koledzy z Arsenalu przegrywają z takimi słabeuszami jak Hull. A to właśnie stało się w weekend w Premiership - Arsenal grając na własnym boisku uległ Hull City 2:1. "Kanonierzy" nie zdołali zdobyć ani jednego gola - nawet strzał do bramki przeciwników wykonał...sam przeciwnik (samobójczy gol McShane'a). Cristiano Ronaldo natomiast zaliczył pierwsze trafienie w tym sezonie, nie obyło się jednak bez teatralnego turlania się po murawie.

2 . Serie A: Czyżby gruby Ronaldinho się obudził? Być może to na wieść o karach , jakie niektóre brazylijskie kluby zaczynają nakładać na obżerających się graczy. Jak by nie był, stan tego gwiazdora zdaje się poprawiać - Ronaldinho nie tylko zdobył gola, czym przyczynił się do niezwykle ważnej wygranej AC Milanu nad Inter Mediolanem (1:0), ale także sprowokował dąsy Jose Morinho, a wkrótce potem ochoczo zdarł z siebie koszulkę. Ronaldinho gratulujemy powolnej rekonwalescencji.

3. Liga hiszpańska: Messi, Eto' i Henry rozzłościli swoich przeciwników z klubu Espanyol, zanadto ponoć bratając się ze swoimi agresywnymi kibicami. I jakkolwiek nie przestaje ujmować stale kwitnący geniusz Leo, któremu wybaczyłybyśmy nawet najcięższe przewinienia, to w derbach Barcelony było tym razem wyjątkowo nie fair. Mecz został przedłużony o 12 minut, a w tym czasie z karnego padła zwycięska bramka. Nie tak tryumfującą Barcę chciałybyśmy oglądać.

4. Bundesliga: Nad głową legendarnego piłkarza, a teraz szkoleniowca, Jurgena Klinsmanna, zbierają się coraz czarniejsze chmury. Drugą porażkę z rzędu (z Hanowerem - 0:1) zanotował prowadzony przez niego zespół, Bayern Monachium. Oliver Kahn być może jest już całkiem blisko objęcia pieczy nad klubem z Monachium, My głowimy się tylko, cosię dzieje z Toni, Podolskim i resztą, że tak cieniutko w tm sezonie przędą.

5. Ligue 1: We francuskiej lidze znów tymczasem strzelał Ireneusz Jeleń, nadal niedoceniany przez trenera polskiej reprezentacji, Leo Beenhakkera. Nie rozumiemy dlaczego (czytaj: "Leo, why?"). Zespół Auxerre Jelenia wygrał wysoko, bo aż 3:0, z Havre AC. To miło, że nasz napastnik podtrzymuje tradycję polsko-francuskiej przyjaźni.

Więcej o:
Copyright © Agora SA