Co słychać u Fredrika Ljungberga?

Szwed Fredrik Ljungberg od samego początku uważany był za jednego z tych facetów, dla których stworzony został niniejszy serwis. O takich piłkarzach jak Freddie chcemy pisać i takich piłkarzy jak Freddie chcemy oglądać. Dlatego przykro nam było, kiedy szwedzki pomocnik opuścił Arsenal i przeniósł się do West Hamu. Oznaczało to bowiem dla nas ni mniej ni więcej, że Ljungberg choć nadal będzie grał w Premier League (chwała Bogu!), to w TV będzie go mniej. W końcu "Młoty" to nie to samo co "Kanonierzy". Jeszcze bardziej przykro zrobiło nam się, gdy przed początkiem tego sezonu Ljungberg został z West Ham zwolniony. Pomijając już status bezrobotnego, jakim teraz legitymuje się Szwed, od razu pomyślałyśmy z przerażeniem, że jego odejście z Premiership będzie się wiązało z rychłą medialną śmiercią.   

Jakaż była więc nasza radość, kiedy przed weekendem trafiłyśmy na informację, że nasze ulubione ciacho zostało wyśledzone w Nowym Jorku na odbywającym się tam właśnie Tygodniu Mody (Victoria Beckham również się tam zjawiła, była też Serena Williams, ale te informacje nie zrobiły na nas szczególnego wrażenia). Nawet ta jedna fotka poprawiła nam humory. Co z tego, że Szwed skrywa się przed nami za ciemnymi okularami. Cóż z tego, że ma na sobie szarą bluzę, zwykłe jeansy i niczym nie wyróżniające się obuwie sportowe. Nawet tak skromny zestaw sprawia, że Fredrik zwyczajowo wygląda bardzo seksownie i właściwie żadnych dodatków nie potrzebuje. Uwielbiamy to powtarzać - testosteron w czystej postaci, czyli to, co Ciacha lubią najbardziej.

Obecność kręcących się obok niego panien, jak zwykle, celowo ignorujemy i na temat ich wyglądu nie zająkniemy się nawet słowem. Choć tak, język nas mocno świerzbi, a zielonkawy odcień twarzy nie jest bynajmniej wywołany przez niestrawność.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.