Phelpsa osiem medali na raz

Nie wiemy wprawdzie, jaka motywacja oprócz czczych przechwałek może stać za jednoczesnym zakładaniem sobie na szyję aż ośmiu krążków z ciężkiego metalu szlachetnego, ale jedno jest pewne - widok robi wrażenie. Nawet jeśli medalowy naszyjnik wygląda jak góra od damskiego bikini, tym bardziej, że jest to niezwykle wartościowa góra od bikini.    

Zdjęcie nie jest zupełnie świeżym pomysłem, nawiązuje bowiem do sukcesów Marka Spitza, poprzedniego medalisty olimpijskiego pod względem liczby medali zdobytych w czasie jednej Olimpiady (Spitz miał ich "tylko" siedem). Nie wiemy , czy legendarnemu pływakowi w smak ta fotografia - niedawno narzekał, że Phelps wszyscy o nim zapomnieli, a jego osiągnięć się nie szanuje .

Rozumiemy Spitza doskonale. Tacy ludzie jak on i my - sławni, odnoszący sukcesy, o silnych osobowościach - nienawidzą czuć się pokonani. Przyćmiewający sukces młodszego rywala na pewno ma bardzo gorzki smak.

A tymczasem ten bezczelny młodziak nic się nie przejmuje i robi swoje - zdobywa medale, a potem jeszcze pozuje na Spitza. Za tę determinację Phelpsika uwielbiamy.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.